sobota, 21 lipca 2012

Pamiętnik. Część 5 ( Ostatnia)


Co do trzeciego komentarza, jestem zachwycona że blog jest jednym z twoich ulubionych ! Co do wieku mam 14 lat.  Przed nami ostatnia część tego imagina. Umieram z ciekawości co myślicie o zakończeniu ?!  Może być ? Czy totalna porażka ? Mam nadzieję że wam się spodoba, i napiszecie w komentarzach jak tam wrażenia ! Tak jak pisałam już przy pierwszej części, wszystkie liczne poprawki, we wszystkich częściach  zrobiła dla nas odlotowa dziewczyna Sandra !! :D Na koniec chciała bym wam jeszcze bardzo podziękować za wspaniałe wsparcie komentarzami które znajdowały się przy każdym wpisie i na twitterze. Kocham was, jesteście wspaniali ! :)
Do czytania włącz sb to -----à  http://www.youtube.com/watch?v=3dM2qCCg6GE


2  Miesiące później   

Kochany pamiętniku, 
Louisa znowu nie ma. Znikną tak jak i wszystko inne. Z kim innym mogę porozmawiać o zagubieniu? Kiedy wyjechał, zabrał wszystko inne ze sobą. Jego nieobecność jest wszędzie gdzie spojrzę. Tęsknie za jego słodkim uśmiechem, i dużymi szarymi oczami. Za słodkimi ustami i zapachem. Czuje ból. Choć w pewien sposób cieszę się. On jedyny przypomina mi, że był prawdziwy. A wystarczyło powiedzieć tylko dwa słowa " kocham cię". Może wtedy wszystko potoczyło by się inaczej ? On nie znalazł by sobie swojej księżniczki, i bylibyśmy razem ? 

Otumaniona. To był stan w jakim się znajdowałaś. Nie to nie była sprawka leków. To słodka samotność tak cie tak załatwiła. Siedząc samej w czterech ścianach, ze swoją przyjaciółką. Słone łzy mieszane z krwią. Twoja ulubiona mieszanka. Myślałaś, że pożegnałaś się z żyletką na stałe. Grubo się pomyliłaś. Żadne ciecie nie było na tyle głębokie by to zakończyć. Żaden krzyk nie był dość głośny by go przywołać, żadna prośba nie dość silna by tu był. Byłaś taka żałosna i za taką każdy cię uważał. 
(T.I)
Słońce, to już czas by się pożegnać. Mogę już pojechać zostawiając cię z wiedzą, że jesteś bezpieczna. Wiedząc, że on znikł z twojego życia na zawsze. Teraz możesz być szczęśliwa. Możesz być wolna tak jak zawsze chciałaś. Stwierdziłem, że jesteś już gotowa, na samodzielne życie. Nie potrzebujesz już mnie. Jeśli będziesz o mnie jeszcze pamiętać, zadzwoń czasami, powiedz jak ci się układa, i co słychać. Odjeżdżam bo sądzę, że tak będzie lepiej dla nas obojga. Kocham cię, a patrzenie na Ciebie sprawia mi ból, gdyż wiem, że Ty mnie nie kochasz.
Powodzenia w nowym życiu
Louis. 


Opuszkami przejechałaś po każdej literce z osobna. Na białą kartkę upadła twoja łza. Odkąd wyjechał miną już miesiąc. Ani razu nie zadzwoniłaś. Nie miałaś odwagi. On miał już swoją księżniczkę. Ty byłaś tylko przyjaciółką. Serce ci przez to pękało. To twoja wina, wystarczyło wtedy w lesie odpowiedzieć mu tym samym. W końcu wstałaś by powlec się do laptopa. Każdego dnia logowałaś się na TT tylko po to by sprawdzić co słychać u Louisa. Temat na twitterze był tylko o jedynym. O Lousie i Eleonor. O ich zaręczynach. Serce ci się złamało, a łzy jak zawsze poleciały. Od razu zamknęłaś laptopa jak byś zobaczyła tam robaka. Po chwili przemyśleń złapałaś za komórkę i zadzwoniłaś do Louisa. Po kilku sygnałach odebrał.
-Halo, powiedział jak zwykle energicznym i wesołym głosem.
-Hej to ja (T.I) powiedziałaś ledwie słyszalnie po czym pociągnęłaś nosem.
-(T.I )?! Niemal krzykną Louis.
-Płakałaś ? Co się stało ?! zaczął wypytywać.
-Ojj nic Louis, po prostu cieszę się, że cię słyszę, zaczęłaś udawać.
-Słyszałam o tobie i Eleonor.
-Ahh tak ? Powiedział dziwnym tonem.
-Gratuluję, naprawdę do siebie pasujecie, powiedziałaś trzęsącym się głosem.
Dziękuję… (T.I) czy na pewno wszystko w porządku ? Zapytał zaniepokojony chłopak.
Tak Louis wszystko w porządku, nadal grałaś.
-Po prostu zadzwoniłam żeby się pożegnać, powiedziałaś nadal tym samym głosem który oznaczał ze zaraz się rozpłaczesz.
-Jak to ? Wyjeżdżasz gdzieś ? Zdziwił się chłopak.
Louis ja cię przepraszam, ale ja dalej tak nie mogę ! Odkąd wyjechałeś zrozumiałam, że to Ty byłeś moim światem ! Wyjeżdżając zabrałeś wszystko ze sobą, byłeś dla mnie wszystkim, moim powietrzem ! Mówiłaś już prawie przez płacz.
Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że nie powiedziałam Ci wcześniej jak bardzo Cię kocham, ale teraz jest już za późno. Nie ma Ciebie, nie ma też mnie. Kocham cię Louis, mówię to wiedząc że to i tak nic nie zmieni, jednak chcę żebyś to wiedział. Zawsze cię kochałam i tak już zostanie do końca. Nie daje już rady, wybacz mi. To ostatni raz kiedy mnie słyszysz.
(T.I ) o czym ty mówisz ! Ty chyba nie chcesz … Boże nie ! Poczekaj ! Chłopak przez cały czas milczał słuchając co masz mu do powiedzenia, dopiero po twoich ostatnich słowach zrozumiał, że to twoje pożegnanie. Ostatnie.
-Żegnaj Louis, szepnęłaś po czym nacisnęłaś czerwoną słuchawkę.
Świadoma każdego swojego ruchu podeszłaś do tej samej szuflady. Wyciągnęłaś małe zawiniątko. Zresztą tak jak zawsze. Poszłaś z nim do łazienki. Powolnymi ruchami weszłaś do wanny. Położyłaś się w niej. Ostatni raz popatrzyłaś na swoje pokaleczone nadgarstki. Ostatni raz muszę  na to patrzeć pomyślałaś z dziwną satysfakcją.
-Mała kochana przyjaciółko... -zaczęłaś jak wariatka mówić do ostrza.
-Byłaś przy mnie cały czas...
-Dziś posłużysz mi po raz ostatni … Znów mi pomożesz… Tym razem na zawsze -szepnęłaś po czym przyłożyłaś ją do swojego bladego nadgarstka.
Tym razem nie będziesz się bała, tym razem zakończysz to. Małe ostrze przyległo do twojej bladej skóry powodując następne nacięcie. Trzy głęboki wystarczyły byś nie miała siły na więcej. Za każdym razem twój krzyk był cichszy, aż w końcu ustał. Czułaś na dłoniach, coś mokrego. To była krew wyciekająca z twoich głębokich ran. Życiodajny płyn uciekał z ciebie. To on utrzymywał cię przy życiu. A teraz tak po prostu znikał. Twoje serce biło coraz wolniej, próbując przepompować ostatnie krople przez żyły. Robiłaś się słaba. Widok się rozmazywał. W końcu ujrzałaś Louisa. Uśmiechał się jak zwykle do ciebie. Podawał ci rękę byś gdzieś z nim poszła. Bez wahania to zrobiłaś. Twoje malinowe kąciki ust uśmiechnęły się delikatnie. Twoje blade już policzki były lekko roześmiane. Umierałaś, powoli, myśląc, że jesteś tak naprawdę z Louisem. Jednak w końcu w twoim organizmie zabrakło krwi. Halucynacje się urwały, Louis znikną wraz z nimi. Znów byłaś sama, w dużej słonecznej łazience. Jednak po chwili wszystko się urwało. Powieki się zamknęły, serce zabiło po raz ostatni. Umarłaś ze szczęściem wiedząc, że nie aż tak dawno temu ktoś cię naprawdę kochał. 


Tydzień później 
Z perspektywy Louisa 

Umarła. Zostawiła mnie. Zrobiła to przeze mnie. Tuż po jej śmierci znalazłem jej pamiętnik. Nie spodziewałem się, że kogokolwiek życie może być przepełnione takim bólem. Płakałem. Do tej pory płaczę. Byłem jej kolejnym powodem by z sobą skończyć. Poczucie winy mnie przerasta. Wtedy, gdy do mnie zadzwoniła nie miałem pojęcia o co chodzi. Za późno się skapnąłem, że to pożegnanie. Od razu zadzwoniłem na pogotowie, żeby pojechali pod jej adres. Jednak nie zdążyli jej pomóc. Odeszła. Już jej nie ma. Ją jedyną tak naprawdę kochałem. Nie mogę sobie wybaczyć, że ją zostawiłem. Wystarczyło tylko trochę poczekać.  Życie bez niej jest niczym. Czas aby to skończyć. Alkohol i tabletki ? Zabójca mieszanka. A może skok ze słynnego mostu pod big bangiem ? Co za tragedia. Podcięcie żył ? Jestem za dużym tchórzem żeby to zrobić. Podszedłem do sejfu, wciskając odpowiednie hasło. Wziąłem niewielki czarny worek od razu wsadzając w kieszeń kurtki. Jak gdyby nigdy nic zamknąłem go i wyszedłem na pole. Poszedłem w nasze miejsce, patrząc ostatni raz na jej dom po drugiej stronie ulicy. Bez niej był pusty, zupełnie pusty. Zacząłem biec w nasze miejsce. Tam gdzie nasza historia się tak naprawdę zaczęła, albo dla niektórych skończyła. Usiadłem na miejscu gdzie kiedyś siedzieliśmy rozmawiając. Do dziś pamiętam jej słowa o wolności. "Nikt tak naprawdę nie jest wolny Louis" -brzmiały mi w głowie do tej pory. Z kieszeni kurtki wyciągnąłem worek, a z niego czarny pistolet. Bez wahania przyłożyłem sobie go do głowy.  Ostatni raz popatrzyłem na łąkę którą tak bardzo kochała. To było jej miejsce. Tylko jej. W moich oczach znów zaczęły zbierać się łzy. Zacisnąłem powieki po czym wyobraziłem sobie (T.I )najpiękniejszego Anioła.
-Kocham cię, skarbie. Gdziekolwiek jesteś, ja też chce tam być, szepnąłem po czym pociągnąłem za spust. 

Co było dalej ? Czy są razem ? Czy są szczęśliwi ? Czy w ogóle się odnaleźli ? Każdy kto poznał ich historię, uważa to za romantyczne powtórzenie Romea i Juli. Nie liczni jednak potrafią wczuć się w ich sytuację i stwierdzić, że to było tragiczne. Każdy jest żądny znać szczegóły tej nie szczęśliwej miłosnej historii. Jednak najlepiej wiedzą o nich Sama (T.I) i Louis. Jednak co jest teraz z nimi, gdy nie ma już ich między nami ? Nie wiadomo. Może( T.I )i Louis spotkali się i teraz wiodą szczęśliwe życie, a może wręcz przeciwnie.                                                       

4 komentarze:

  1. Niesamowite, wzruszające, piękne. Piszesz bardzo prawdziwie i do każdego imagina dobierasz doskonały podkład muzyczny :) Czekam na kolejne historie
    POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczny imagin <3 prawdziwy a ja wolę najgorszą prawdę bo bajki są przereklamowane... i nie istnieją

    OdpowiedzUsuń
  3. no łezka poszła nie powiem imagin świetny dawno takiego nie czytałam

    OdpowiedzUsuń