wtorek, 28 maja 2013

Pomyłki, Pomyłki ...

Dla @yellow_Diamond_  Chciłabym żeby ci się choć troszeczke spodobało :)

Mam nadzieję, że wam też też chociaż troszke wpadnie w gust. Komentujcie i głosujcie :)


-Wszyscy jesteście tacy sami ! – Wrzasnęłaś na całe gardło.
Trzasnęłaś za sobą drzwiami, ani trochę nie ukrywając w jak podłym jesteś nastroju. Koniec z tym ! Wiecznym udawaniem, że jest ok i wszystko gra. Ciągłym podpasywaniem się pod twojego królewicza, który w gruncie rzeczy olewał cię szeroką falą. O nie ! Nie dasz się tak dalej zwodzić za nos. Nie będziesz dłużej zastępczą zabawką, którą można odstawić na półkę gdy tylko się znudzi.
- (T.I ) Zaczekaj ! – Krzykną za tobą, jednak ty ani myślałaś się zatrzymać.
Jego tupot zbiegających stóp, było już słychać na schodach. Nie zatrzymywałaś się ani na chwilę. On również nie miał zamiaru się poddać.
- Porozmawiajmy ! – Błagał, łapiąc cię za ręce, Ty stale się wyrywałaś.
- Nie mamy o czym !
Chłopakowi wreszcie udało się cie zatrzymać. Próbował nawiązać kontakt wzrokowy, jednak ty uparcie wpatrywałaś się w sufit.
- To nie ma sensu ! bez znaczenia ile będziemy o tym gadać to żadne z nas i tak nie zmieni zdania ! – Krzyknęłaś mu prosto w twarz.
- (T.I) przecież wiesz, że to ty się liczysz, nie Ona !
- Gdyby tak było nie postępował byś tak ! Co ty chcesz ze mnie idiotkę zrobić ?! – Jego słowa oburzyły cię jeszcze bardziej. Za jak bardzo upośledzoną psychicznie on cię uważał ?! Nie do wiary !
-(T.I) Błagam nie odchodź – szepną.
Mogła byś przysiąc, że przez sekundę coś błysnęło w jego oczach. Czyżby to łzy ? No nie ma co, talent do aktorstwa to On też ma. No po prostu nad człowiek  posiadający wszelkie zdolności.
-Po tym wszystkim co razem przeżyliśmy tak po prostu odejdziesz ?! –Tym razem to jego poniosły emocje. A może desperacja ?
No i tak jak się spodziewałaś … tych kilka słów wystarczyło by przełamać w tobie narastający lód. Sprawić, że serce zaczęło bić jak oszalałe a w głowie mieszanina wspomnień i kolejnych obrazów z nim w roli głównej. Dobrze wiedział jak uderzyć w twój czuły punkt. Ani na chwilę się nie zawahał by przystąpić do ataku.
- Wiesz co … ? Nigdy nie chciałam być czyjąś drugą opcją, a ty właśnie to sobie ze mnie uczyniłeś !
- To co kogo wybierasz ? – Zapytałaś z udawaną ironią, która miła przysłonić to jak bardzo ci na tym zależy i jak bardzo chcesz żeby to właśnie twoje imię wymówił.
Chłopak wpatrywał się w ciebie bezustannie z załamaną miną. Wasze twarze dzieliły zaledwie centymetry. Toksyczne, wręcz zabójcze sekundy płynęły. Robiło ci się coraz słabiej. Czas mijał a on milczał. Milczał i nawet nie myślał. Bo decyzję podjął już dawno.  Jego pierwsza łza spłynęła. Opuściłaś wzrok nie mogąc już dalej na niego patrzyć. Zbyt wielki ból sprawiały ci jego piękne oczy jak zawsze wpatrzone w ciebie, które potrafiły czytały z ciebie jak z księgi.
- Rozumiem – szepnęłaś, wyrywając się już z luźnego uścisku i ruszając w kierunku wyjścia.
Nie krzykną, nie złapał cię, ani nie poszedł za tobą w celu zatrzymania. Twoje kroki były coraz wolniejsze. Modliłaś się by zjawił się tuż obok i powiedział, że to pomyłka. Że to ciebie chce. Nic takiego nie nastąpiło. Ty odeszłaś, a on ci na to pozwolił.
Rok pózniej.
-Tak – szepnęłaś wymuszając delikatny uśmiech.
O tak, nawet na to nie było cię stać. Stoisz właśnie patrząc prosto w oczy swojego wybranka, zgadzając się na bycie jego. Tylko jego… Wszyscy w kościele patrzą na was z podziwem. Niektórzy nawet łzy szczęścia ronią. Przecież pasujecie do siebie idealnie. Kochacie się i nie widzicie poza sobą świata… Jesteście dla siebie stworzeni… Ale czy go kochasz ? Nie. To wszystko jest na pokaz. Okłamujesz wszystkich zebranych gości, a szczególnie jego. Chłopaka który, jest w tobie bez granicznie zakochany. Słodki, romantyczny może trochę naiwny, ale bardzo dobry człowiek. Czemu akurat jego musiało spotkać takie nieszczęście pojęcia cię za żonę ? Niegdyś przyjaciel w tej chwili mąż. Kajdanki w postaci obrączki na twoim palcu już zawsze będą ci przypominać, że już nawet w najskrytszych marzeniach nie możesz myśleć o nim … Zayn. Swoją pierwszą, jedyną i  prawdziwą miłość. Ten ślub to miała być taka zemsta. Odegranie się na nim. Tak jak by on w ogóle miał się o tym dowiedzieć i coś sobie z tego robić idiotko ! – Twój przeważnie cichutki głosik w głowie tym razem wrzasną na ciebie, tak, że aż zacisnęłaś powieki, pod którymi zbierały się łzy. Przecież to bez sensu ! Dopiero teraz, gdy jest już za późno uświadomiłaś sobie, że postąpiłaś jak jakaś rozwrzeszczano małolata, która zawsze musi postawić na swoim.  Ale On też się ożenił. To dlatego w tamten nie zapomniany wieczór się pokłóciliście. Miał ożenić się z dziewczyną już dawna narzuconą przez jego rodzinę pomimo tego, że on kompletnie nic do niej nie czuł. Zresztą co by powiedziały media ? To mogło kompletnie zrujnować jego karierę. Ona : Wysoka szatynka o pięknych jasnych oczach. Może na początku go zauroczyła, ale to Ona go omotała i to z siebie zrobiła ofiarę. Bo przecież według rodziców Zayna’a to on rozkochał w sobie biedną Katie, a później chciał rzucić dla okropnej (T.I). I tak o to wasza super szybka miłostkowata  historia się skończyła. Nie widziałaś go już ponad rok. On już na pewno o tobie zapomniał, choć obiecywał tak wiele, a to tobie złożyło się być idiotką i nigdy nie odkochać.  Odganiając nieprzyjemne wspomnienia, znów spojrzałaś na Matta. Chłopak momentalnie zbliżył się do ciebie. Widocznie nadeszła już chwila pocałunku. Pocałunku który już nigdy nie miał być od Zayn’a.

Stałem gdzieś w tyle, w najciemniejszym kącie. Nie chciałem by ktokolwiek mnie zauważył. Zobaczyć ją choć przez chwilę to wszystko czego pragnąłem. Choć by miał być to ostatni raz. Spuściłem wzrok gdyż młoda para właśnie miała się pocałować. Już wystarczająco duży ból sprawiały mi jej słowa zgody na to by być jego … jego, nie moja, tak jak kiedyś to razem planowaliśmy. Nic się nie zmieniła. Tak samo piękna i delikatna, pomimo swojego lekko zwariowanego stylu. Sukienka oczywiście do połowy uda w kolorze czarnym, mogę się założyć, że własnego projektu. Ciemne włosy spięte w niedbały kok, który jeszcze bardziej nadawał jej uroku. Cała ona. Ustalająca własną modę i mająca w nosie co powiedzą inni. Cechy za, które zawsze ją najbardziej podziwiałem. Na ślub zaprosiła wszystkich oprócz mnie. Dopiero od chłopaków dowiedziałem się o tym wydarzeniu.  Nie mogłem nie przyjść. Na początku złamało mi to serce, potem pomyślałem, że może to i dobrze. Ułożyła sobie życie i na pewno jest szczęśliwa. A teraz sam nie wiem … Tym samym zamknęła drzwi na jaką kol wiek szansę dla nas… Byłem głupi w ogóle o tym marząc. Szanse ?! Boże człowieku ogranij się !Co dzień zadawałem sobie pytanie. Jechać czy nie ? Przeprosić i poprosić na ponowny wspólny start czy nie ? Aż w końcu było za późno. Aż w końcu znalazłem się tu. Przez łzy spoglądam na nią ostatni raz. Najważniejszą osobę, którą straciłem przez własną głupotę. Teraz już wiem, że nigdy nie będę wstanie pokochać nikogo tak jak ją. Muszę stąd wyjść.

Ceremonia, a raczej przedstawienie dobiegło już końca. Z ulgą opuściłaś kościół, stale będąc obściskiwaną przez rodzinę i znajomych. Wszyscy ci gratulowali i życzyli powodzenia na nowej drodze życia. Wymuszałaś uśmiech i dziękowałaś, a tak naprawdę miałaś ochotę rzygać tęczom.
-Ludzie jesteście aż tak ślepi !? Nie widzicie jaka za mnie kłamczucha ?! Nie kocham go ! – Chciałaś krzyczeć i płakać w tym samym czasie. Jednak zamiast tego, uśmiechnęłaś się do wszystkich zapraszając na drugą część dzisiejszego rytuału czyli ‘’zabawę’’ Przecież teraz trzeba oblać wasze ‘’szczęście’’
-Hej (T.I) ! – powitał cię wesoły okrzyk.
Zaskoczona, momentalnie się odwróciłaś. To Harry, Louis, Niall i Liam uśmiechali się do ciebie promiennie.
-O mój Boże to wy !- Wykrztusiłaś, w jednej chwili ściskając ich wszystkich razem. Fala wspomnień natychmiast cię zalała. Było prawie tak samo jak kiedyś, a jednak … kogoś brakowało.
LI- Myślałaś, że zabraknie nas na takiej okazji ?! – Udał oburzenie.
-Nie, ale wy na pewno macie dużo ciekawsze rzeczy do roboty !
LO – Chyba żartujesz ?!
H - Jesteś naszą najlepszą przyjaciółką ! Nie moglibyśmy przepuścić takiej okazji !
N- Poza tym tyle jedzenia nie może się zmarnować – Zaśmiał się blondyn.
Zaśmiałaś się, patrząc na każdego po kolei. Tacy sami przystojniacy. Czy oni w ogóle się nie starzeją ? Oni również nie spuszczali z ciebie wzroku. Nie widzieliście się już około miesiąca. Oczywiście spotykaliście się co jakiś czas, ale już nigdy nie było tak samo. Niby brakowało w waszej paczce tylko  jednej osoby a zmiany były katastrofalnie duże.
-(T.I) Wszystko w porządku ? Nie cieszysz się ? – Oczywiście to Liam jako pierwszy zauważył, że coś nie gra.
To chyba On znał cię zawsze najlepiej. Zawsze wiedział, kiedy dzieje się z tobą coś złego. Niestety chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo jego pytanie wpłynie na ciebie. Zupełnie jak by ktoś wcisną guzik z opcją ‘’ Płacz (T.I), masz być załamana ‘’ Do tej pory wszystko trzymałaś w sobie i nie wychodziło to ci najgorzej, ale teraz wszystko się posypało. Spojrzałaś na niego z wyrazem bólu, którego nie dałaś rady dalej ukrywać.
-Muszę się przejść, powiedzcie gościom, że was dogonię.
Szybkim krokiem, ruszyłaś już od dawna wygniecioną  ścieżką, która znajdowała się wśród obfitych drzew. Miejsc przypominało leśny park, który  z każdym krokiem był coraz obfitszy. Gdy tylko goście zniknęli z twojego widzenia przyspieszyłaś tępa, nogi doprowadziły cię do jeziora. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że jesteś tam sama. Dopiero po chwili dojrzałaś sylwetkę jakiegoś mężczyzny. A raczej młodego chłopaka. Siedział samotnie przy samym brzegu wrzucając w wodę pojedyncze kamyki. Zajęty intensywnym rozmyślaniem nawet nie zauważył twojej wolno zbliżającej się tam postaci. Próbujesz wyostrzyć wzrok, ale i tak nic się nie zgadza. Z każdym najmniejszy krokiem obraz się nie zmienia. W końcu zamykasz oczy licząc do dziesięciu. Otwierasz je ponownie i nadal siedzi tam ON nikt inny jak ON. Serce wali ci coraz mocniej, a burza myśli nie daje ci trzeźwo ocenić sytuacji. W końcu zatrzymujesz się. Nie możesz się już bardziej zbliżyć. A co jeśli wszystko pryśnie i On też zniknie ? Co jeśli znów nie będzie ci dane cieszyć się jego widokiem przez kolejne lata ? A może już nigdy go nie zobaczysz ? Może jeśli zachowasz odpowiedni dystans to bańka jednak nie pryśnie ? Wiatr mocniej zawiał, uwalniając kilka kosmyków z twojej niesfornej fryzury. Od razu coś za szczypało cię w nosie, wywołując pojedyncze kichnięcie.  No tak znów zapomniałaś wziąć leki. Odkąd tylko pamiętasz jesteś uczulona na pyłki. Oczywiście jak zwykle wszystko musiałaś zepsuć. Zdziwione oczy chłopaka od razu się na ciebie przeniosły. Jego ciepłe brązowe oczy i twoje zimno niebieskie zeszły się na pół sekundy. W panice, odwróciłaś się szybko na pięcie będąc już gotowa na ewakuację.
-(T.I) ? - Szepną chłopak, jednak na tyle głośno byś usłyszała.
Nadal odwrócona do niego, obróciłaś się powoli. Chłopak nadal stał w miejscu, nie wiedząc zbytnio co ma zrobić z rękami. W końcu je opuścił. Widząc, że nic się nie zapowiada w ciągu najbliższych 5 minut postanowiłaś sama podjąć inicjatywę.
- Witaj – Powiedziałaś odważnie, szczerze uśmiechając się do niego.
- On nie był w stanie nic powiedzieć. Jego ciepłe oczy które zawsze roztapiały twoje serce zrobiły się jeszcze większe.
Kto by pomyślał że nawet po tak długim czasie nadal potrafił tak na ciebie działać. Przecież nie mógł aż tyle dla ciebie znaczyć … Nie po tym co zrobił i po tym ile czasu upłynęło… a jednak.
Podeszłaś do niego wolnym krokiem, ani na chwilę nie gubiąc swojego uśmiechu. Nie będąc zbyt pewna jak masz się z nim przywitać, najzwyczajniej w świecie stanęłaś na palcach, dając mu całusa w policzek.
- Miło cię znów widzieć – Wyznałaś, cały czas patrząc mu w oczy.
- To naprawdę ty  – Zdołał wyszeptać.
Uśmiechnęłaś się jeszcze szerzej, widząc zmieszanie i zdziwienie chłopaka. Widocznie nie tylko jego oczy się nie zmieniły. On sam wydawał się taki sam. Co tobie nie można było przyznać. Przez te lata sporo się zmieniło, nie tylko w tobie ale i w twoim życiu. Samo twoje powitanie z nim to udowodniło. Kilka lat temu to ty stała byś wkuta w miejscu i na dodatek pewnie jeszcze zawstydzona. To On przejął by inicjatywę.
- Z bliska jesteś jeszcze bardziej piękniejsza-  z komplementował, lustrując  cie wzrokiem od góry do dołu.
-Jak to z bliska ? – Zdziwiłaś się.
Chłopak dopiero teraz zrozumiał znaczenie przed chwilą wypowiedzianych słów.
-A no bo wiesz … bo ten … - Zaczął, się jąkać.
Widząc, ze nie spuszczasz z niego wzroku i z ciekawością czekasz na odpowiedz w końcu się poddał. Spuścił głowę biorąc głęboki oddech.
- Byłem w kościele – Wyznał, ze zmartwieniem wypatrując twojej reakcji.
-Byłeś tam przez cały czas ? – Zdziwiona robiłaś coraz większe oczy.
Chłopak kiwną jedynie głową.
- Widocznie nie znaczyło to dla ciebie zbyt wiele skoro nawet nie miałeś zamiaru się ze mną spotkać- Spuściłaś głowę, odwracając się do niego bokiem. Udawałaś że widzisz coś szalenie interesującego w pustym jeziorze.
- To nie tak, (T.I) – Westchnął chłopak, jak by padał ze zmęczenia.
-A jak ?! – Podniosłaś głos, na nowo patrząc mu w oczy, ale tym razem mrożącym spojrzeniem, co tobie wcale nie przychodziło z trudnością.
- Nawet nie wiesz jak było mi trudno – Wyznał pół tonem, spuszczając wzrok.
- Ah no tak ! Przepraszam bardzo, przecież ty jesteś zawsze taki delikatny ! – Wybuchłaś.
-Co małżonka z innym ci uciekła ?!
Widząc jego zdziwioną minę, sama zaczęłaś zastanawiać się nad tym pytaniem.
Co zgadałam ?! – Wykrzyknęłaś z ironią nie umiejąc opanować poirytowania i złości skrywanej latami.
-To ty nie wiesz … ? – Zapytał z dziwnym wyrazem twarzy.
Czyżby rozpacz ? Smutek wymieszany ze zdziwieniem ?
-Niby o czym ? – Zapytałaś zupełnie niczego nie podejrzewając.
Chłopak nadal milczał sam zbyt zaskoczony by wyjawić tajemnice.
- Ja się wtedy … - Nie mógł dokończyć.
- No co ? Nalegałaś głodna odkrycia sekretu.
Ja się wtedy, nie ożeniłem (T.I) – Wydusił w końcu.
- A kiedy ? Kontynuowałaś  do końca rozumiejąc co chłopak tak naprawdę chce ci przekazać.
- Nigdy – Odpowiedział jednym krótkim słowem, które wywołało nie małe przejęcie i  zaskoczenie wewnątrz twojego ciała.
Wypuściłaś głośno powietrze, nie mogąc wziąć kolejnego oddechu. Zupełnie jak by powietrze zmieniło się w gęstą galaretę, a świat na chwilę zatrzymał się przed oczami. Ani na chwile nie spuszczaliście cię z siebie dużych zdziwionych oczu które nie umiały dopuścić do wiadomości tego jak taka wiadomość mogła nie dotrzeć do ciebie gdy był na to czas … Gdy jeszcze można było wszystko uratować …
- (T.I) Przecież dobrze wiesz że to ty zawsze się liczyłaś- To on pierwszy się otrząsnął i był zdolny do rozmowy.
- Wiesz ja chciałem do ciebie wrócić …
- To trzeba było to zrobić- wybuchłaś przerywając mu.
Chłopak spojrzał na ciebie, nie ukrywając zdziwienia twoim zachowaniem. Sama dopiero teraz zrozumiałaś że to było idiotyczne poza tym co on musiał sobie o tobie pomyśleć !
Chciałem ale powiedziano mi, że masz kogoś- dokończył ze smutkiem w głosie.
-Kochasz go ? Zapytał z nie ukrywanym powątpieniem.
Podniosłaś równie szybko wzrok jak i odpowiedziałaś.
-Nie… To znaczy tak !- Poprawiłaś się chociaż wiedziałaś, że on tego i tak nie kupi.
Chłopak spojrzał na ciebie pytająco tak jak zawsze to robił gdy nie chciałaś wyjawić mu prawdy. Zaczerpnęłaś głęboko powietrza, zbierając się w sobie. Kłamać zawsze było prościej, gorzej później było wszystko odkręcać i wyjść na kłamczuchę. Zaprzeczyłaś kręcąc głową i ze wstydu ją powrotem opuściłaś. Byłaś pewna, że w jego oczach jesteś już spalona. Na pewno patrzy an ciebie jak na ostatnią osobę, z którą chciał by mieć coś wspólnego. Zamglonym przez łzy wzrokiem patrzyłaś na nierówno rozsypany żwir. Poczułaś na sobie na sobie ciepły uścisk. To On w taki sam sposób jak dawniej próbował dodać ci otuchy.
-To czemu to zrobiłaś – Zapytał cichym i spokojnym głosem.
- Bo byłam idiotką… Chociaż i tak miałeś się o tym nie dowiedzieć, to ja chciałam poczuć satysfakcję. Chociaż i tak byś tego nie poczuł, to ja chciałam żeby się poczuł tak jak ja wtedy … Chore prawda ? – Wyjąkałaś przez łzy.
-Czuje to – szepnął.
Zdziwiona podniosłaś na niego wzrok.
-Ale ty nie … Jak to ? – Zapytałaś ze zdziwieniem .
-Tak ( T.I ) … Kocham cię, nigdy nie przestałem – wyznał z lekkim uśmiechem.
Nie wiadomo nawet kiedy i jak, zamknął twoje zdziwione usta w gorącym i od lat wyczekiwanym pocałunku. Trwał on długo … Gdy tylko się od siebie oderwaliście łapaliście głęboko powietrze. Oczywiście to nie mogło wystarczyć Jego marynarka wylądowała gdzieś daleko a suwak sukienki był już rozsunięty do połowy.  Oboje klęczeliście na soczystej trawie, wiedząc, że i tak nic z tego nie Będzie. Wasze usta nie rozstawały się ani na chwilę, a palce walczyły z guzikami. Marzyłaś by spędzić z nim każdą chwilę, ale to nie wam było pisane.
- Stop, nie możemy – szepnęłaś mu na ucho, łapiąc jego dłonie w swoje.
- Wiem, odszeptał , jednak ani On, ani ty nie oddaliliście się od siebie. Oboje nie byliście na tyle silni.
- Musimy się nauczyć, żyć na nowo Zayn.
- Myślisz, że to możliwe ?
Nastąpiła chwila ciszy na zastanowienie się. Czy warto kłamać ? Skoro to wasze ostatnie spotkanie, to niech będzie to prawdziwe.
- Nie, odpowiedziałaś w końcu.
Chłopak nie wydał się nad zwyczaj zdziwiony, gdyż nikt tak naprawdę, nie musiał na to odpowiadać. Przecież było to oczywiste.
- W taki razie ucieknijmy ! Tylko Ty i ja ! Wtedy już nikt nas nie rozłączy ! – Wyznał podekscytowany, po nie długiej chwili zastanowienia.
Od razu zerwał się na nogi, z powrotem zapinając guziki koszuli. Zachowywał się tak jak by decyzja była już podjęta. Jak by nawet nie brał pod uwagę tego, że możesz się nie zgodzić.
-Ale Zayn …
-(T.I) wiem że może brzmię jak totalny świrus, ale to naprawdę się uda ! – Przerwał ci, coraz bardziej napalony na swój genialny plan.
-Mam pieniądze, nie będziesz musiała się niczym przejmować ! To my będziemy decydować o życiu !
-Zayn opanuj się ! Nigdzie nie jadę ! – przerwałaś jego napaloną gadaninę, która nie miała żadnego sensu. Przynajmniej dla ciebie.
Chłopak spojrzał na ciebie ze zdziwieniem, które potem przemieniło się w rozczarowanie i w smutek.
- Myślałem … przecież mówiłaś … że kochasz mnie.
- Bo tak jest ! Ale nie możemy po prostu wyjechać i stchórzyć… Musimy stawić czoła swoim mylnym wyborem i je przeżyć tak jak kiedyś sami przecież chcieliśmy … Niestety Zayn … te pomyłki są już na całe życie.
- Ale przecież oboje chcemy tego samego – Nadal walczył.
-Ale życie nie kręci się wokół nas ! Nie zawsze dostaje się to co się chce. Poza tym, wciągnęliśmy w to innych … Nie możemy znów postąpić jak bezmyślne dzieciaki. Za dużo już tego naważyliśmy … Limit wyczerpany.
- Chłopak spuścił głowę. Potrzebował chwili na przyswojenie wszystkich informacji, by wyciągnąć własne wnioski.
- Czas by dorosnąć – stwierdził z niechęcią, znów wpatrując się w ciebie.
-Teraz odejdziesz – Bardziej stwierdził niż zapytał.
Nie odpowiedziałaś. Zamiast tego podeszłaś do niego, ściskając go z całej siły. Niemal od razu odwzajemnił uścisk. Zupełnie jak by już nigdy nie chciał cię puścić. Ty czułaś to samo. Łzy coraz bardziej zbierał się w twoich oczach. Zacisnęłaś powieki, by szybko je odgonić. Nie czas na to …  nie teraz… nie przy nim. Dla niego musisz być silna. To już ostatni raz… dasz radę. Stanęłaś na wprost niego. Ostatni pożegnalny pocałunek. Chyba najlepszy w twoim życiu. Złapałaś go za dłonie.
- Zamknij oczy poprosiłaś.
Dobrze wiedział co chcesz zrobić. Oboje byliście świadomi. Uczynił o co go poprosiłaś. Staliście tak jeszcze przez chwilę. Pocałowałaś go delikatnie w policzek, po czym wyswobodziłaś swoje dłonie  z jego. Chłopak ani razu nie otworzył oczu .Przez łzy uśmiechnęłaś się do niego delikatnie choć on i tak tego nie widział. Szybkim krokiem odeszłaś, resztkami sił powstrzymując się by się nie odwrócić i nie wskoczyć w jego ramiona.

Otworzyłem oczy. Już jej nie było. Specjalnie nie otwierałem ich przez tak długi czas. Nie chciałem widzieć jak już po raz kolejny ją tracę i nie mogę nic zrobić. Wtedy mogłem … ale byłem zbyt głupi, a teraz było za późno. Ona miała rację. Czas by dorosnąć. Otworzyłem dłoń, w którą przed odejściem zostało mi coś włożone. Była to jej srebrna, ulubiona bransoletka z napisem Forever Yours. Tylko (T.I) i ja wiedzieliśmy co oznacza i jak duże ma znaczenie. I tak już zostanie.