środa, 25 lipca 2012

Imagin 9

Hej wszystkim ! :D  Chcę dodać kolejnego imagina, tym razem takiego zwykłego z jednej części, więc nie macie sie czego bać ! :) Z góry przepraszam za błędy które pewnie w nim wystąpią. Piszcie czy wam się podobał, najlepiej na blogu w komentarzach, i dajcie znać czy chcecie czytać coś jeszcze napisane  z pod mojej ręki ! Miłego czytania !

Podczas czytania włącz sb to -----> http://www.youtube.com/watch?v=Kdm1P27dVBQ&feature=list_other&playnext=1&list=AL94UKMTqg-9AJOu-2NsUIuazS1am-h15T




Pamiętasz ? Miłe poranki, słońce wpadała przez nie dosłonięte rolety. Otwierasz oczy i widzisz to samo co zawsze. Duży uporządkowany pokój. Duże pozłacane lustro, plazmowy telewizor wiszący na ścianie. Ogromna wieża. Tatuś wybrał ci najdroższą ze sklepu. Ociągasz się, gdyż nie chce ci się wstać.  Morska kołdra, tkana z najlepszych materiałów. Łóżko tak wielkie że, zmieściło by się na nim 3 osoby. Wygodne życie. Zaraz ktoś przyniesie ci śniadanie do łóżka. Pamiętasz te chwile ? Gdy było dobrze, a bieda była ci czymś zupełnie obcym ?

Smutna dziewczyna, idzie prostym korytarzem. Dobrze słyszy wszystkie śmiechy, złośliwe szepty i nie miłe spojrzenia. Jednak dalej idzie. Jeszcze nie dawno królowa balu, zdjęcie wciąż wisi na korytarzu oprawione w złotą ramę. Jeszcze nie tak dawano królowa szkoły i samej siebie, dusza towarzystwa, czasem złośliwie uszczypliwa. A teraz idzie mała i skulona, wiśniowe włosy opadają jej na twarz. Chce schować się przed całym światem, który staną przeciwko niej. Ty nią jesteś.
-Pożegnałaś się już z tytułem ? - Zaśmiała się złośliwie jakaś plastikowa dziewczyna, nie dawno też taka byłaś.
Nie odpowiedziałaś, ściskając książki przemierzałaś dalej szary korytarz, cały zawalony ludźmi. Teraz wrogami, kiedyś najlepszymi przyjaciółmi. Z ulgą dotarłaś do szklanych drzwi wyjściowych. Książki wypadły ci z rąk. Nie przejmowałaś się tym. Bez namysłu pobiegłaś przed siebie. Wolna niczym wiatr. Zdałaś się na niego, biegłaś tam gdzie chciał cię zanieść .Most to tam właśnie dobiegłaś. Już się ściemniało. Prawie nikogo tam nie było. Znów samotna, oparłaś swoje ciało o zimne metalowe barierki. Zamknęłaś na chwilę oczy, przypominając sobie jak było dawniej. Jak byłaś jedną z nich. Dręczycielek… Niczego ci nie brakowało, rozkapryszony dzieciak który ma wszystko czego dusza zapragnie. Zmiana na gorsze była drastyczna. Otworzyłaś oczy, uświadamiając sobie że to co było nigdy nie wróci. Jednak gdy zadajesz sobie pytanie czy chcesz żeby było jak dawniej, jedno głośnie odpowiadasz nie. Nie chcesz już być, taka jak one. Jednak to co jest teraz jest niczym, i zawsze będzie. Twoje powieki znów się przymknęły. Wolny wiatr owiał twoją twarz i rozwiał włosy, zaciągnęłaś się smakiem wolności której nigdy nie miałaś. Szum wody, działał na ciebie jak lekarstwo. Uspokoił twoje bicie serca, zachęcając do dalszego działania.
-Już jestem gotowa - szepnęłaś z uśmiechem.
Złapałaś mocniej za zimną barierkę. Przełożyłaś jedną nogę po czym następną. Siedziałaś na niej z nogami skierowanymi do wody, która tylko na ciebie czekała. Siedziałaś nadal ze łzami cisnącymi się do oczu. Wiedziałaś że jak będziesz zwlekać możesz się rozmyślić. Co było by kolejną porażką w twoim życiu.
-Życie jest dziwne -usłyszałaś za sobą głos chłopaka.
Po długiej chwili przekręciłaś głowę by spojrzeć kto to. Nie wysoki blondyn z kapturem na głowie. Byłaś pewna że skądś go znasz.
-Ale, jednak żyje się tylko raz, czemu tego nie wykorzystać ? - Kontynuował, czekając na odpowiedz.
-Bo wypasione życie nie trwa wiecznie - odpowiedziałaś pół głosem.
-Czasami do szczęścia nie jest potrzebne wypasione życie -odpowiedział blondyn.
-A skąd ty Niall o tym wiesz ? Brakuje ci czegoś ?
-Wiedziałaś - zaśmiał się chłopak.
-Zamuliłam, dopiero po chwili się skapnęłam -odpowiedziałaś nadal tym spokojnym tonem.
-Jak masz na imię ?
-Nie istotne, to i tak koniec. Kolejne łzy spłynęły.
Chłopak wciąż stał za tobą, denerwował cię to, gdyż nie miał zamiaru odejść.
-Życie jest za krótkie, po co jeszcze bardziej je skracać ?
-A po co się męczyć ?-  Rzuciłaś zirytowana tymi jego psychicznymi podchodami.
W końcu ostrożnie zsunęłaś się z barierki stojąc po drugiej stronie.
-To nie jest tego warte - szepną błagalnie.
-Ty nic o mnie nie wiesz, nic - odpowiedziałaś przez łzy.
-To opowiedz -  zaproponował lekko zdenerwowany.
Po długiej chwili wahania, znów usiadłaś na barierce, tym razem okrakiem z jedną nogą po stronie ulicy a drugą wody. Blondyn uczynił to samo gotowy by słuchać.
-W ostatnim miesiącu wszystko się rozjechało … zaczęłaś nie pewnie wypatrując jego reakcji, on jedynie siedział i słuchał.
-Widziałeś może ten film wredne dziewczyny ? - Zaśmiałaś się przez łzy.
Chłopak kiwną tylko głową, trochę zmieszany tym dziwnym pytaniem.
-Byłam identyczna. Wielka Królowa szkoły, szanowana, lubiana, każdy brał ze mnie przykład. Gdybym obcięła włosy na pałę, na drugi dzień każdy by ściął je tak samo. Oczywiście koronę balu nie wygrał nikt inny jak ja. Miałam wszystko co chciałam. Duży dom, garderoba większa od pokoju, i rodziców którzy byli szczęśliwi.
-Co się stało dalej ? - Spytał chłopak,  gdyż ty przestałaś mówić na dłuższy czas.
-Dosłownie w jeden dzień to wszystko tak po prostu zniknęło. Tata stracił pracę, jego firma miała tyle długów że na spłacenie tego poszedł prawie cały dom. W ten sam dzień stałam się pośmiewiskiem każdej osoby w szkole. Teraz jestem nikim - szepnęłaś nie mogąc dalej mówić.  Wybuchnę łaś płaczem. Blondyn przytulił cię do siebie mocno.
-Nie mam nic ! Rozumiesz ? Nic !
-Masz rodzinę, a to ona jest przecież najważniejsza -szepną.
-Pomyśl tylko. Sama mówisz że macie problemy. Jak znieśli by jeszcze twoją śmierć ? Nie możesz odebrać im wszystkiego co mają – Mówił dalej.
-Ale ja już nie daje rady.
-Wolała byś być taka jak dawniej ?- Zapytał lekko zdziwiony.
-Nie, jasne że nie, sama nie zauważyłam kiedy przeistoczyłam się w wrednego plastika.
-Ale… ale chciała bym żeby tak po prostu było dobrze- szepnęłaś obcierając łzy.
-Uwierz mi nie zawsze tak będzie, w końcu staniecie na nogach.
-Wierzysz mi ? - Spytał cicho Niall.
-Wierzę - odpowiedziałaś  patrząc prosto w jego niebieskie oczy.

Rok później.

Miną rok odkąd słownych chłopaków z zespołu One Direction uratował ci życie. Jednak to było wasze pierwsze i ostatnie spotkanie. Nie zobowiązujące do niczego. Uwierzyłaś mu że będzie lepiej, jednak los chciał inaczej, i tak się nie stało. Była noc, błąkałaś się po ulicach Londynu. Jak zwykle sama. Z dużym kapturem na głowie, ze strachu że trafisz na kogoś ze szkoły. Najmodniejsze szpilki z katalogu Vogue zastępowały ci czarne ciężkie buty. Zamiast najnowszych rurek, sprane jeansy. Zamiast eleganckiego płaszczyka, za duża bluza niemal na tobie wisiała. Kaptur zasłaniał pół twarzy. Teraz taka byłaś. Zawsze na nowo odżywiane i farbowane włosy u fryzjera teraz, straciły blask.  Wyblakłe wiśniowe loki z ciemnymi odrostami. Na twarzy ani grama makijażu. Cały ty. Największy wyrzutek w mieście. Nadal szłaś próbując zapomnieć o wszystkim, aż znów znalazłaś się na tym samym moście.
-To musi być przeznaczenie - szepną ci cichutki głosik.
Nie byłaś tam jednak sama. Stał tam chłopak z kapturem na głowie. Wpatrywał się w dół co jest po drugiej stronie. Byłaś pewna że to on. Małymi krokami zbliżałaś się do niego. Stanęłaś zaledwie metr obok. On nawet nie zwrócił na ciebie uwagi.
-Znów się spotykamy - szepnęłaś, patrząc na niego.
Chłopak popatrzył na ciebie zdziwiony jak by widział cię po raz pierwszy i nie wiedział o co chodzi.
-To ty -szepną po długiej chwili.
-Powiedzmy - powiedziałaś cicho.
-Będziesz próbować mnie powstrzymać, i dasz mi wykład jakie życie jest wspaniałe ?
-Nie Niall,  Już przekroczyłeś barierkę, to już koniec. Gdy wrócisz będzie jeszcze gorzej, i przyjdziesz tu z powrotem. - Tak jak ja.
Widziałaś ze się boi. Jego ręce trzęsły się, trzymając kurczowo barierki.
-Ja już nie wytrzymuje - szepną.
-Rozumiem cię Niall . -Bo ja mam zupełnie tak samo. -Jeśli naprawdę chcesz to zrobić, złap mnie za rękę i skoczmy razem  -powiedziałaś cicho.
Przeszłaś na drugą stronę barierki, gdzie już wcześniej stałaś, po czym złapałaś go za dłoń.
-Nie poprawiło się prawda ? - Zapytał cicho.
-Nie, jest jeszcze gorzej. – Tata się rozpił, a mama uciekła nie wiadomo gdzie i z kim.
-Przykro, mi.
-Nie musisz, to i tak koniec. – Każda historia ma swoje zakończenie, nie koniecznie szczęśliwe.
-A ciebie co wykończyło Niall ? Spytałaś - dziwnie obojętnym tonem, tak jak by naprawdę to był koniec.
-Udawanie, kogoś kim nie jestem.
Zaraz potem  ścisnęliście się mocniej za dłonie, tym samym mówiąc że to już czas. Po raz ostatni połączyliście się w namiętnym pocałunku. Spojrzeliście na siebie swoimi mokrymi od łez pożegnalnych oczyma. Dłonie rozluźniły uścisk na metalowych barierkach, puszczając ją już na zawsze. Razem przeszliście przez śmierć.

sobota, 21 lipca 2012

Pamiętnik. Część 5 ( Ostatnia)


Co do trzeciego komentarza, jestem zachwycona że blog jest jednym z twoich ulubionych ! Co do wieku mam 14 lat.  Przed nami ostatnia część tego imagina. Umieram z ciekawości co myślicie o zakończeniu ?!  Może być ? Czy totalna porażka ? Mam nadzieję że wam się spodoba, i napiszecie w komentarzach jak tam wrażenia ! Tak jak pisałam już przy pierwszej części, wszystkie liczne poprawki, we wszystkich częściach  zrobiła dla nas odlotowa dziewczyna Sandra !! :D Na koniec chciała bym wam jeszcze bardzo podziękować za wspaniałe wsparcie komentarzami które znajdowały się przy każdym wpisie i na twitterze. Kocham was, jesteście wspaniali ! :)
Do czytania włącz sb to -----à  http://www.youtube.com/watch?v=3dM2qCCg6GE


2  Miesiące później   

Kochany pamiętniku, 
Louisa znowu nie ma. Znikną tak jak i wszystko inne. Z kim innym mogę porozmawiać o zagubieniu? Kiedy wyjechał, zabrał wszystko inne ze sobą. Jego nieobecność jest wszędzie gdzie spojrzę. Tęsknie za jego słodkim uśmiechem, i dużymi szarymi oczami. Za słodkimi ustami i zapachem. Czuje ból. Choć w pewien sposób cieszę się. On jedyny przypomina mi, że był prawdziwy. A wystarczyło powiedzieć tylko dwa słowa " kocham cię". Może wtedy wszystko potoczyło by się inaczej ? On nie znalazł by sobie swojej księżniczki, i bylibyśmy razem ? 

Otumaniona. To był stan w jakim się znajdowałaś. Nie to nie była sprawka leków. To słodka samotność tak cie tak załatwiła. Siedząc samej w czterech ścianach, ze swoją przyjaciółką. Słone łzy mieszane z krwią. Twoja ulubiona mieszanka. Myślałaś, że pożegnałaś się z żyletką na stałe. Grubo się pomyliłaś. Żadne ciecie nie było na tyle głębokie by to zakończyć. Żaden krzyk nie był dość głośny by go przywołać, żadna prośba nie dość silna by tu był. Byłaś taka żałosna i za taką każdy cię uważał. 
(T.I)
Słońce, to już czas by się pożegnać. Mogę już pojechać zostawiając cię z wiedzą, że jesteś bezpieczna. Wiedząc, że on znikł z twojego życia na zawsze. Teraz możesz być szczęśliwa. Możesz być wolna tak jak zawsze chciałaś. Stwierdziłem, że jesteś już gotowa, na samodzielne życie. Nie potrzebujesz już mnie. Jeśli będziesz o mnie jeszcze pamiętać, zadzwoń czasami, powiedz jak ci się układa, i co słychać. Odjeżdżam bo sądzę, że tak będzie lepiej dla nas obojga. Kocham cię, a patrzenie na Ciebie sprawia mi ból, gdyż wiem, że Ty mnie nie kochasz.
Powodzenia w nowym życiu
Louis. 


Opuszkami przejechałaś po każdej literce z osobna. Na białą kartkę upadła twoja łza. Odkąd wyjechał miną już miesiąc. Ani razu nie zadzwoniłaś. Nie miałaś odwagi. On miał już swoją księżniczkę. Ty byłaś tylko przyjaciółką. Serce ci przez to pękało. To twoja wina, wystarczyło wtedy w lesie odpowiedzieć mu tym samym. W końcu wstałaś by powlec się do laptopa. Każdego dnia logowałaś się na TT tylko po to by sprawdzić co słychać u Louisa. Temat na twitterze był tylko o jedynym. O Lousie i Eleonor. O ich zaręczynach. Serce ci się złamało, a łzy jak zawsze poleciały. Od razu zamknęłaś laptopa jak byś zobaczyła tam robaka. Po chwili przemyśleń złapałaś za komórkę i zadzwoniłaś do Louisa. Po kilku sygnałach odebrał.
-Halo, powiedział jak zwykle energicznym i wesołym głosem.
-Hej to ja (T.I) powiedziałaś ledwie słyszalnie po czym pociągnęłaś nosem.
-(T.I )?! Niemal krzykną Louis.
-Płakałaś ? Co się stało ?! zaczął wypytywać.
-Ojj nic Louis, po prostu cieszę się, że cię słyszę, zaczęłaś udawać.
-Słyszałam o tobie i Eleonor.
-Ahh tak ? Powiedział dziwnym tonem.
-Gratuluję, naprawdę do siebie pasujecie, powiedziałaś trzęsącym się głosem.
Dziękuję… (T.I) czy na pewno wszystko w porządku ? Zapytał zaniepokojony chłopak.
Tak Louis wszystko w porządku, nadal grałaś.
-Po prostu zadzwoniłam żeby się pożegnać, powiedziałaś nadal tym samym głosem który oznaczał ze zaraz się rozpłaczesz.
-Jak to ? Wyjeżdżasz gdzieś ? Zdziwił się chłopak.
Louis ja cię przepraszam, ale ja dalej tak nie mogę ! Odkąd wyjechałeś zrozumiałam, że to Ty byłeś moim światem ! Wyjeżdżając zabrałeś wszystko ze sobą, byłeś dla mnie wszystkim, moim powietrzem ! Mówiłaś już prawie przez płacz.
Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że nie powiedziałam Ci wcześniej jak bardzo Cię kocham, ale teraz jest już za późno. Nie ma Ciebie, nie ma też mnie. Kocham cię Louis, mówię to wiedząc że to i tak nic nie zmieni, jednak chcę żebyś to wiedział. Zawsze cię kochałam i tak już zostanie do końca. Nie daje już rady, wybacz mi. To ostatni raz kiedy mnie słyszysz.
(T.I ) o czym ty mówisz ! Ty chyba nie chcesz … Boże nie ! Poczekaj ! Chłopak przez cały czas milczał słuchając co masz mu do powiedzenia, dopiero po twoich ostatnich słowach zrozumiał, że to twoje pożegnanie. Ostatnie.
-Żegnaj Louis, szepnęłaś po czym nacisnęłaś czerwoną słuchawkę.
Świadoma każdego swojego ruchu podeszłaś do tej samej szuflady. Wyciągnęłaś małe zawiniątko. Zresztą tak jak zawsze. Poszłaś z nim do łazienki. Powolnymi ruchami weszłaś do wanny. Położyłaś się w niej. Ostatni raz popatrzyłaś na swoje pokaleczone nadgarstki. Ostatni raz muszę  na to patrzeć pomyślałaś z dziwną satysfakcją.
-Mała kochana przyjaciółko... -zaczęłaś jak wariatka mówić do ostrza.
-Byłaś przy mnie cały czas...
-Dziś posłużysz mi po raz ostatni … Znów mi pomożesz… Tym razem na zawsze -szepnęłaś po czym przyłożyłaś ją do swojego bladego nadgarstka.
Tym razem nie będziesz się bała, tym razem zakończysz to. Małe ostrze przyległo do twojej bladej skóry powodując następne nacięcie. Trzy głęboki wystarczyły byś nie miała siły na więcej. Za każdym razem twój krzyk był cichszy, aż w końcu ustał. Czułaś na dłoniach, coś mokrego. To była krew wyciekająca z twoich głębokich ran. Życiodajny płyn uciekał z ciebie. To on utrzymywał cię przy życiu. A teraz tak po prostu znikał. Twoje serce biło coraz wolniej, próbując przepompować ostatnie krople przez żyły. Robiłaś się słaba. Widok się rozmazywał. W końcu ujrzałaś Louisa. Uśmiechał się jak zwykle do ciebie. Podawał ci rękę byś gdzieś z nim poszła. Bez wahania to zrobiłaś. Twoje malinowe kąciki ust uśmiechnęły się delikatnie. Twoje blade już policzki były lekko roześmiane. Umierałaś, powoli, myśląc, że jesteś tak naprawdę z Louisem. Jednak w końcu w twoim organizmie zabrakło krwi. Halucynacje się urwały, Louis znikną wraz z nimi. Znów byłaś sama, w dużej słonecznej łazience. Jednak po chwili wszystko się urwało. Powieki się zamknęły, serce zabiło po raz ostatni. Umarłaś ze szczęściem wiedząc, że nie aż tak dawno temu ktoś cię naprawdę kochał. 


Tydzień później 
Z perspektywy Louisa 

Umarła. Zostawiła mnie. Zrobiła to przeze mnie. Tuż po jej śmierci znalazłem jej pamiętnik. Nie spodziewałem się, że kogokolwiek życie może być przepełnione takim bólem. Płakałem. Do tej pory płaczę. Byłem jej kolejnym powodem by z sobą skończyć. Poczucie winy mnie przerasta. Wtedy, gdy do mnie zadzwoniła nie miałem pojęcia o co chodzi. Za późno się skapnąłem, że to pożegnanie. Od razu zadzwoniłem na pogotowie, żeby pojechali pod jej adres. Jednak nie zdążyli jej pomóc. Odeszła. Już jej nie ma. Ją jedyną tak naprawdę kochałem. Nie mogę sobie wybaczyć, że ją zostawiłem. Wystarczyło tylko trochę poczekać.  Życie bez niej jest niczym. Czas aby to skończyć. Alkohol i tabletki ? Zabójca mieszanka. A może skok ze słynnego mostu pod big bangiem ? Co za tragedia. Podcięcie żył ? Jestem za dużym tchórzem żeby to zrobić. Podszedłem do sejfu, wciskając odpowiednie hasło. Wziąłem niewielki czarny worek od razu wsadzając w kieszeń kurtki. Jak gdyby nigdy nic zamknąłem go i wyszedłem na pole. Poszedłem w nasze miejsce, patrząc ostatni raz na jej dom po drugiej stronie ulicy. Bez niej był pusty, zupełnie pusty. Zacząłem biec w nasze miejsce. Tam gdzie nasza historia się tak naprawdę zaczęła, albo dla niektórych skończyła. Usiadłem na miejscu gdzie kiedyś siedzieliśmy rozmawiając. Do dziś pamiętam jej słowa o wolności. "Nikt tak naprawdę nie jest wolny Louis" -brzmiały mi w głowie do tej pory. Z kieszeni kurtki wyciągnąłem worek, a z niego czarny pistolet. Bez wahania przyłożyłem sobie go do głowy.  Ostatni raz popatrzyłem na łąkę którą tak bardzo kochała. To było jej miejsce. Tylko jej. W moich oczach znów zaczęły zbierać się łzy. Zacisnąłem powieki po czym wyobraziłem sobie (T.I )najpiękniejszego Anioła.
-Kocham cię, skarbie. Gdziekolwiek jesteś, ja też chce tam być, szepnąłem po czym pociągnąłem za spust. 

Co było dalej ? Czy są razem ? Czy są szczęśliwi ? Czy w ogóle się odnaleźli ? Każdy kto poznał ich historię, uważa to za romantyczne powtórzenie Romea i Juli. Nie liczni jednak potrafią wczuć się w ich sytuację i stwierdzić, że to było tragiczne. Każdy jest żądny znać szczegóły tej nie szczęśliwej miłosnej historii. Jednak najlepiej wiedzą o nich Sama (T.I) i Louis. Jednak co jest teraz z nimi, gdy nie ma już ich między nami ? Nie wiadomo. Może( T.I )i Louis spotkali się i teraz wiodą szczęśliwe życie, a może wręcz przeciwnie.                                                       

piątek, 20 lipca 2012

Pamiętnik. Część 4


Dziękuję za wasz przemiłe komentarze ! Nawet nie wiecie jak miło jest wiedzieć że komuś moje chore fantazje się podobają ! Ta część jest przed ostatnia. Przepraszam od razu ze jest taka krótka :/ Nastepna bedzie dluzsza ! Komentujcie !


Włącz podczas czytania -------à  http://www.youtube.com/watch?v=5anLPw0Efmo

Miesiąc później. 


Kochany pamiętniku,

Jest dobrze, jest naprawdę dobrze. Sama nie wierzę, że właśnie tu to napisałam. Uśmiecham się. Swoją przyjaciółkę zwaną żyletką dawno wyrzuciłam, bezpowrotnie. Zayn się zmienił. Naprawdę mnie kocha. Cały wolny czas spędzamy razem. Koniec ze zdradami, kłamstwami czy piciem. Jedyne co boli to strata Louisa. Nadal mieszka po drugiej stronie ulicy jednak wydaje się jak by mieszkał na drugim końcu świata. Od kiedy wybaczyłam Zaynowi, nie odzywa się do mnie. Udaje, że mnie nie zna. Nawet nie wyobrażam sobie jak musi mnie nienawidzić.  Strata najlepszego przyjaciela boli. Bardzo boli.

Nagle usłyszałaś krzyki, przed domem. Był już wieczór, jedynie światły lamp pozwoliły ci zobaczyć co się dzieje. Wyjrzałaś niepewnie przez okno. To Zayn i Louis szarpali się krzycząc. Od razu zeskoczyłaś z łóżka biegnąc na dół co drugi schodek. Natychmiast wybiegłaś na zewnątrz.
Chłopaki nadal się szarpali, Louis uderzył Zayna w twarz, gdyż ten nie zdążył wyminąć ciosu.
-Stop ! Przestańcie ! Zaczęłaś krzyczeć biegnąc w ich kierunku.
Chłopaki na twój widok przestali, oboje patrzyli na ciebie. Zayn od razu zaczął iść w twoją stronę.
-Nawet go nie słuchaj, zaczął mulat łapiąc cię za rękę i ciągnąc w stronę domu.
-Co ?! Ale o co chodzi ?! Zayn puszczaj ! Wyrwałaś się chłopakowi.
-Co się stało ?!
-Twój ideał znów poszedł w tango, zaszydził Louis patrząc prosto na Zayna.
Twoje serce zaczęło walić jak oszalałe, by po chwili znów pęknąć. Zatrzęsłaś się, Zayn podszedł do ciebie podtrzymując cię. Nagle poczułaś się taka mała i słaba. Jakby każdy mógł cie krzywdzić a ty nie mogłaś na to nic poradzić. Jakby to twoim przeznaczeniem miało być ciągłe bycie ofiarom. Po chwili odzyskałaś równowagę.
-Puszczaj ! -Krzyknęłaś, sama się dziwiąc ile siły było w tym jednym słowie. Odstąpiłaś krok od chłopaka patrząc prosto na niego.
-W dupę wsadź to swoje "na zawsze razem"- powiedziałaś silnym i dobitnym głosem po czym odwróciłaś się w stronę Louisa. Od razu do niego podeszłaś a on przytulił cię do siebie. Nawet nie zauważyłaś kiedy zaczęłaś płakać.
-Ććc, już po wszystkim -szepnął po czym zaczął gdzieś z tobą iść. Zabrał cię do swojego domu.
-On znów to zrobił, przecież obiecał -zaczęłaś mówić pół głosem, zmęczona tym wszystkim.
-Nie zmienisz kogoś w jeden dzień z kogoś kim jest całe życie, szepną chłopak prowadząc do sypialni. Nawet nie zaprzeczałaś, nie miałaś siły. Chłopak pomógł ci się położyć.
-Ty mnie nie opuścisz prawda ? szepnęłaś nadal popłakując.
Louis popatrzył na ciebie zasmucony po czym położy się obok ciebie.
- Będę z tobą dopóki będziesz mnie potrzebować -odpowiedział, cicho tuląc cię do siebie. Od razu uderzył cię jego przyjemy zapach wody toaletowej.
-Czyli kiedyś zostawisz -szepnęłaś czując jak serce znów ci się łamie na tysiąc kawałeczków.
-Przepraszam, odszepną jedynie.
-Spokojnie Louis, przynajmniej ty jedyny nie obiecujesz czegoś czego zamiaru spełnić nie masz.
-Będzie dobrze, jestem tu, nie zawsze będzie tak źle, pocieszał cię chłopak.
-Wierzysz mi prawda ? -Zapytał nadal szeptem.
-Tak. -Skłamałaś, po czym usnęłaś
 

czwartek, 19 lipca 2012

Pamiętnik. Część 3


Jesteście fantastyczni ! Wy i wasze komentarze ! Dziękuję że piszecie je na blogu jak i na twitterze, jednak mam jedną prośbę. Jeśli chcecie dodać komentarz proszę piszcie go na blogu, gdyż na TT będzie zasypany innymi tweetami, a na blogu już na zawsze zostanie.  A o to kolejna część imagina. Komentujcie i piszcie czy chcecie następną część :)i Miłego czytania !


Lepiej się czyta z tym -------à http://www.youtube.com/watch?v=8v_4O44sfjM

Zdyszana upadłaś tuż przed rzeczką, twoim ulubionym miejscem o którym wiedziałaś tylko  ty. Nie daleko był nie wielki, już latami podpróchniały mostek. Szum wody uspakajał, a miękka trwa dawała poczucie bezpieczeństwa. Na twoją dłoń upadła pojedyncza łza. Lecz to nie była łza, smutku nigdy nie mającego się skończyć, depresji, czy cierpienia. To była łza szczęścia. Nareszcie  wszystko się skończyło. Cały twój koszmar. Nareszcie poczułaś się wolna. Niczym ptak, byłaś wstanie zrobić wszystko.
- Niespodziewany zwrot akcji, usłyszałaś za sobą cichy głos.
Nawet nie odwróciłaś się. Wolałaś przymknąć powieki i cieszyć się to chwilą.
-Już dawno tak powinno być, powiedziałaś równie przyciszonym tonem po czym położyłaś się na miękkiej trawie.
Louis zrobił to samo.
-Nie raz widziałem jak Zayn traktuje dziewczyny …
-Ććc, to już nie ważne, minęło, szepnęłaś wciąż z zamkniętymi powiekami.
-Co za ironia losu, nawet nie znam twojego imienia, zaśmiał się nerwowo chłopak.
-Czy to ważne ? zaśmiałaś się delikatnie.
-(T.I ) odpowiedziałaś po chwili .
-Pięknie, odpowiedział chłopak.
W końcu nastała cisza, żadne z was się nie odzywało. Szum wody, i gwizd wiatru zupełnie wystarczał.
-O czym myślisz ? Odezwał się w końcu szatyn.
-Jak to jest być wolnym, odszeptałaś.
-Teraz już jesteś.
-Nie Louis, nikt z nas nie jest, odpowiedziałaś cichym tonem.
-A ty o czym myślisz ?
-O tobie, odpowiedział bez zastanowienia.
Zaśmiał się przez chwilę myśląc, że żartuje, jednak chłopak milczał.
-Naprawdę ? Spytałaś niepewnie teraz już z otwartymi oczami, wpatrywałaś się w czyste błękitne niebo.
-Długo nad tym myślałem, Ja tak jakby … Ja kocham cię  -powiedział wreszcie chłopak.
Ty od razu znieruchomiałaś. Był to szok pomału przeradzający się w miłe ciepło które rozchodziło się po twoim ciele. Serce zaczęło walić mocniej. Cała krzyczałaś, cieszyłaś się. Chciałaś wstać i powiedzieć, że czujesz dokładnie to samo. Jednak nie mogłaś twój opór i nieufność pochłonęły cię całą. Nadal leżałaś, znów z zamkniętymi oczami. Po chwili poczułaś nad sobą cień. Jego słodki zapach owiewał twoją twarz. Poczułaś jego oddech na szyi po czym idący ku górze. Zadrżałaś. Podobało ci się to. W końcu poczułaś jego słodkie usta na swoich. Najpiękniejszy podarunek jaki kiedykolwiek dostałaś, był właśnie tym pocałunek. Cała krzyczałaś o więcej, chciałaś by ta chwila była wieczna. Jednak sama ją przerwałaś. Odepchnęłaś od siebie lekko chłopaka po czym od razu wstałaś. Louis patrzył na ciebie zdziwiony.
-Przepraszam ja nie mogę…
-Nie jestem gotowa … i pewnie nigdy nie będę mogła … Przepraszam
Zaczełaś mówić słowo za słowem, po czym uciekłaś stamtąd czym prędzej.
Z płaczem dobiegłaś do domu. Na twoim ganku siedział on. Czekał na ciebie.
-(T.I) Proszę cię daj mi jeszcze jedną szansę.
-Daj mi spokój Zayn ! Wrzasnęłaś po czym wbiegłaś do domu zamykając drzwi na klucz.
Od razu z płaczem pobiegłaś na górę. Nie czułaś się wolna, łzy smutku znów leciały, uczucie, że możesz wszystko zniknęło jak pryśnięta bańka. Wszystko co złe wróciło.
-Zraniłaś Louisa, Zayna zostawiłaś, znów jesteś sama ! Krzyczałaś sama do siebie z nieopamiętanym płaczem. W końcu chwiejnym krokiem ruszyłaś do szuflady. Wyjęłaś niewielkie zawiniątko, odpakowałaś je. Usiadłaś na łóżku.
- Znów się spotykamy przyjaciółko, szeptałaś do niewielkiego ostrza żyletki.
-Dobrana z nas para co ? Na pewno zacieśnimy nasze więzy, mówiłaś coraz głośniej, do ostrza.
 Przyłożyłaś ją do swojego już wcześniej kaleczonego uda. Pierwsze cięcie. Zacisnęłaś usta i powieki, Wydałaś niegłośny dźwięk sprawiony przez ból. Krew pociekła. Znów mogłaś powąchać jej rdzawy zapach. Cierpienie jest niczym, pomyślałaś znów wbijając ostrze tym razem głębiej. Krzyknęłaś nie mogąc się opanować. Więcej krwi poleciało. Słone łzy wymieszane z krwią. Znów cięcia były tylko ranami,strach nie pozwolił ci zrobić głębszych ran które wyzwoliły by cię z cierpienia
.- Tchórz ! Krzyknęłaś na cały głos wciąż płacząc.
                                                                               

                                                                           ****************
Do twojego pokoju znów zawitał ranek. Skrzywiłaś się gdyż świeże rany zabolały. Poszłaś wziąć zimny, prysznic licząc  że postawi cię na nogi. Uczesałaś włosy, wybrałaś dla siebie świeże ubrania po czym otworzyłaś drzwi by już wychodzić, jednak zderzyłaś się z Zaynem, który miał pukać do twoich drzwi.
-Co za spotkanie, powiedział na twój widok.
-Czego znowu chcesz ? Spytałaś zmęczonym tonem.
-Ciebie aniołku, to ciebie chce ponad wszystko, powiedział chłopak ze smutną miną.
Spuściłaś głowę wbijając wzrok, w drewniane podłogi na ganku.
-(T.I) Przecież wiesz jak bardzo cię kocham.
-Nie zasługuję na ciebie, tyle razy cię zraniłem, lecz nadal cię kocham.
-Błagam cię wróć do mnie, obiecuje że będzie inaczej, już cię nie zranię, będę tylko dla ciebie, tylko ty i ja, mówił zawzięcie.
Odeszłaś od niego kilka kroków, po czym spojrzałaś na niego przez łzy.
-Znów to robisz ! Obiecujesz że będziemy tylko my ! Później znów będą zdrady ! Znów będę siedziała samotnie, a ty będziesz się pieprzył z tymi dziwkami i pił ! Krzyczałaś tak za wzięcie że byłaś pewna że cała ulica was słyszy.
-Kocham cię do cholery ! Krzykną równie głośno Zayn.
-(T.I) błagam cię ! Obiecuje ci, ja się zmienię dla ciebie !
Coraz więcej łez leciało, lód który w tobie narósł zaczął się kruszyć. Patrzyłaś cały czas na Zayna a twój wyraz twarzy lżał. Widząc to Zayn podszedł do ciebie i przytulił cię. Nie odepchnęłaś go jak wtedy, byłaś na to za słaba psychiczna. Ty również wtuliłaś się w niego mocno obejmując go rękami.
-Też cie kocham powiedziałaś na głos. Już po chwili usłyszałaś trzask czegoś tłuczonego.
Okazało się że to Louis stał cały czas po drugiej stronie ulicy przed swoim domem, widząc całe to zdarzenie. W oczach miał rozczarowanie jakiego w życiu nie widziałaś, i smutek. Już po chwili znikną, we wnętrzu domu  trzaskając drzwiami.
         

środa, 18 lipca 2012

Pamiętnik. Część 2


Hej ! Bardzo wam dziękuję za przemiłe komentarze ! Aż chce się dalej pisać ! Co do ostatniego komentarza, przykro mi że to padło akurat na Zayna :/ Mam nadzieję że kolejna część równie wam się spodoba. Jak macie jakieś pytania piszcie w komentarzach, chętnie odpisze :D !
A to możecie sb puścić podczas czytania -----à http://www.youtube.com/watch?v=Y7VGOnV2QhU

Obudził cię hałas, tłuczonego szkła. Od razu otworzyłaś oczy. To Louis, już się schylał z miną winowajcy by posprzątać.
-Matko, przepraszam cię, okropna ze mnie gapa, przepraszam…
-Louis spokojnie, to tylko stłuczona szklanka, przerwałaś Jego radiową mowę.
Po chwili podeszłaś do chłopaka, by pomóc mu posprzątać. Ostrożnie zbieraliście największe kawałki, wasze dłonie na chwilę się dotknęły. Poczułaś przeszywający prąd, od razu ją odsunęłaś.
-Tu jesteś aniołku -usłyszałaś głos za sobą, na jego dźwięk odraz wypuściłaś z dłoni szkło.
Powoli wstałaś, odwracając się w stronę twojego narkotyku. Uśmiechał się do ciebie wystawiając ręce gotowy byś przyszła i wtuliła się w niego.


-Zayn ? szepnęłaś ze łzami w oczach, by już po chwili wtulić się w niego. Czuć było od chłopaka alkohol przemieszany z wodą po goleniu.
-Tęskniłem księżniczko, szepną ci do ucha wciąż nie puszczając, -ty nic nie odpowiedziałaś wolałaś cieszyć się to chwilą, wiedząc że wkrótce znów będzie źle. Po długiej chwili wypuścił cię ze swoich objęć, i patrzyłaś nadal ze łzami na Louisa. Stał skrępowany ze spuszczonym wzrokiem.
-Pójdę już, powiedział wymijając was po czym wyszedł.
-A jego co ugryzło ? Zdziwił się Zayn.
-Kto wie? -odpowiedziałaś wymuszając uśmiech. 


                                                                             ***************
Z perspektywy Louisa.
Gryzło mnie przez cały czas o czym nie wie mój Anioł. Sumienie nie dawało mi spokoju. Wiedziałem, że muszę Jej powiedzieć. Jednak jak to zrobić, gdyż ona już tak cierpi ? A może to właśnie będzie powód dla którego odejdzie od Zayna i stanie się na nowo szczęśliwa ? Dziś wieczorem pójdę tam i powiem jej, bo obiecałem to sobie.
                                                                             ***************

Kochany pamiętniku,
Jego znów nie ma. Tego ranka obiecywał mi, że ten dzień spędzimy razem a nie minęło nawet kilka godzin a on już się gdzieś zmył. Co boli najbardziej ? Jego niespełnione obietnice i świadomość, że zawsze już tak będzie. Dopóki nie uwolnię się od Niego. A z kolei to nie nastąpi, gdyż za bardzo Go kocham. 

Z zamyślenia, wyrwało cię pukanie do drzwi. Jak oparzona zaczęłaś wycierać twarz od łez, które cały czas pomimo woli leciały. Wolnym krokiem ruszyłaś by otworzyć, był to Louis. Patrzył na ciebie zdziwiony swoimi pięknymi niebiesko szarymi oczami.
-Co się stało ? Brzmiało jego pierwsze zaniepokojone pytanie.
-Zakryłaś dłonią twarz, na jego widok chciało ci się jeszcze bardziej płakać, w końcu nie wytrzymałaś i wybuchłaś. Louis od razu cię przytulił i zamkną za sobą drzwi. Nie mogłaś opanować płaczu.
-On znowu poszedł, zostawił mnie -wyjąkałaś ledwie zrozumiale.
-Ććć już dobrze, jestem tu-wyszeptał ci w ucho, czułaś jego ciepły oddech na włosach, po czym na szyi.
Chłopak posadził cię na sofie obitą w skórę, siadając tuż obok.
-Znów sobie poszedł wydukałaś łapiąc spazmatycznie powietrze.
Chłopak popatrzył na ciebie ze współczuciem, milcząc.
-Wczoraj w klubie … zaczął niepewnie.
-Nie kończ, wiem… powiedziałaś pół głosem.
-Zerwałaś z nim ?
-Nie.
-Jak to? -zdziwił  się chłopak.
-Już ci mówiłam Louis. Po jakimś czasie człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego.
-Czyli on cie zdradza, ty o wszystkim wiesz i nadal z nim jesteś ? Wybuchnął chłopak.
Pokiwałaś tylko głową zaciskając powieki.
-Zakochałam się w nim niezdrową miłością, ja się od niego uzależniłam, powiedziałaś próbując użyć tego jako usprawiedliwienie.
-Kocham tego dupka, powiedziałaś chcąc zagłuszyć ciszę.
-On nie jest ciebie wart -szepnął Louis.
Po chwili przytuliłaś się do niego a on objął cię.
-Zostaniesz jeszcze chwilkę, zapytałaś z nadzieją.
-Jasne, dla ciebie wszystko.
                                                                                        ****************

Kochany pamiętniku,
Obudziłam się, lecz Jego już przy mnie nie było. Odszedł do swojego świata. Przez okno wyglądam na jego dom, lecz Go tam nie widać. Zostałam sama. To czego zawsze bałam się najbardziej spełniło się. Wiem, że muszę to skończyć. Skończyć tą całą parodię z Zaynem. Jednak boje się, że gdy już stanę z nim oko w oko, wymięknę tak jak zawsze. On zacznie mnie przepraszać, mówić, że liczę się tylko ja. A ja głupia mu uwierzę. Chcę żeby tym razem było inaczej, Chce żeby się udało. 

Z zapisywania swoich myśli wyrwało cię pukanie do drzwi. To był on. Twój narkotyk, stał promiennie uśmiechając się do ciebie. Już chciał wejść do środka  gdy ty go wypchnęłaś na zewnątrz domu. Staliście na ganku patrząc się na siebie. Zayn był zdziwiony a ty wściekła.
-To koniec, Zayn mam cię dość, powiedziałaś powoli spokojnym tonem.
Chłopak patrzył na ciebie zdziwiony w milczeniu.
-Mam dość ciągłych zdrad, nie spełnionych obietnic ! To mnie zabija, rozumiesz ?! Zabija ! Nie mogę tak żyć ! Czuje się jak w klatce ! Ty jedyny umiesz sprawić, że czuje się wyjątkowa lecz to mija a ból pozostaje podwójny !
Patrzyłaś na niego przez łzy.
-(T.I) Proszę cie, przecież kocham ciebie, wiesz o tym.
-Wiem że na ciebie nie zasługuję, ale bez ciebie znikłbym, bym był niczym, szeptał słodkie słówka zbliżając się do ciebie.
-Pamiętasz co sobie obiecaliśmy ? Na zawsze razem.
-Tak bardzo cię kocham, nie zostawiaj mnie błagam cie !
Twoje serce miękło. Cała siła zniknęła. Cały zapał by uwolnić się spod jego władzy, został rozwiany. Chłopak podszedł do ciebie ze łzami w oczach po czym wtulił się w ciebie. Ty go nie odepchnęłaś pozwoliłaś na to. Chłopak wtulił się w twoje miękkie włosy. Ty stałaś jedynie jak słup, nie obejmując go rękami. Po chwili ujrzałaś Louisa. Stał po drugiej stronie ulicy na swoim ganku patrząc na ciebie jak by z zawiedzeniem w oczach i oczekiwaniem na twój następny krok.
-Nie Zayn, to koniec, szepnęłaś, po czym lekko odepchnęłaś go od siebie.
-(T.I) błagam, szepną.
Ty jednak zaczęłaś biec w stronę lasu, który znajdował się po przeciwnej stronie drogi gdzie stał Louis.
-Już nigdy więcej mnie nie skrzywdzisz ! Krzyknęłaś na cały głos tak jak byś chciała, żeby usłyszał cię cały świat a nie tylko Zayn.
-Będziesz tego żałować, krzyknął.
-To tylko koniec czegoś okropnego a początek wspaniałego! Odkrzyknęłaś, wiedząc, że pewnie całe miasto cię już słyszy, po czym przyspieszyłaś bieg. 

poniedziałek, 16 lipca 2012

Pamiętnik. Część 1


Hej ! Chciała bym dodać tutaj kolejnego imagina który będzie zawierał kilka części. Oczywiście chciała bym bardzo podziękować Sandrze która wniosła bardzo dużo do tego imagina. Poprawiała wszystkie błędy, a było ich naprawdę dużo :/. Jeżeli imagin wam się spodoba komentujcie, jeżeli nie też skomentujcie ! Chcecie następne części ? Proszę pozostaw za sobą ślad !

Włącz to podczas czytania http://www.youtube.com/watch?v=g0_dyc4IrLg&feature=player_embedded Wybrała dla was Sandra !

Kochany pamiętniku, 

"Kocham cię"...mogło by się wydawać, że to najpiękniejsze słowa we wszechświecie. Tak wiele dają i tak wiele zmieniają. Jedni tylko czekają na te słowa, drudzy się nimi brzydzą. Boli to, że należę do tej drugiej grupy. Nigdy nie wierzyłam w miłość dopóki nie spotkałam Jego. Mojego narkotyku, od którego się uzależniłam. Nie mogę dać mu odejść, bo bez niego było by jeszcze gorzej. Jeżeli to by było jeszcze możliwe. Nienawidzę go tak bardzo. Wszystkie jego słowa" kocham cię, na zawsze razem", są przepełnione kłamstwami. Dobrze o tym wiem, jednak nie mogę żyć bez Niego. Znów Go nie ma. Tęsknię za Nim, każde cięcie na mojej ręce mówi jak przepełnione bólem są chwile gdy go niego.* Przestałam liczyć Jego zdrady. Przestałam marzyć o tym, że to się kiedyś skończy. Przestałam marzyć o tym, że przestanie się nade mną wyżywać. Przestałam marzyć, że kiedyś będziemy tylko On i ja na zawsze. Wiem, że On zawsze będzie mi to robił. Ciągle zdradzał później znów wracał i obiecywał, że więcej tego nie zrobi, będzie mnie całował i pokazywał całym sobą, że kocha tylko mnie, i tylko ja jestem ważna. Krew poleciała z następnej mojej rany. Pomimo wszystko, kocham Go.

Tępym wzrokiem spojrzałaś na swoją świeżą ranę.
Odłożyłaś pamiętnik w bezpieczne miejsce gdzie nikt go nie znajdzie. Po czym znów wróciłaś do samo okaleczania. Nie nawiedziłaś siebie. Nie nawiedziłaś tego jaka jesteś. Za to że jesteś taka słaba psychicznie, za to, że z Nim nie skończysz, za to że nie skończysz z samą sobą. Nie miałaś odwagi. Tępe cięcia z których jedynie sączyła się strużką krew. Tylko na tyle było cię stać. Rozczochrane włosy, pogniecione ubrania, pokaleczone ciało. Z tego się składałaś. Całymi dniami siedziałaś zamknięta w swoim pokoju. Rodzice odchodzili od zmysłów. Nie umieli ci pomóc. Nikt nie potrafił. Jedynie twój narkotyk potrafił na chwilę cię rozśmieszyć a później zadać drugie tyle bólu. Zayn. To było jego imię. Od niedawna -sławna gwiazda. Wtedy twoje życie zupełnie się skończyło. Twojego narkotyku nie było prawie w ogóle przy tobie. Zdrad było coraz więcej tak samo jak i blizn na twoim ciele. Jednak Jego to nie obchodziło. Nie obchodziło Go to, że cierpisz przez Niego. Z otępienia wyrwał cię dźwięk nadesłanego sms-a. 

" Kochanie już wróciliśmy, będę wieczorem, spotkajmy się u Ciebie.
Zayn "


Łzy stanęły ci w oczach. Jak można zarazem kogoś tak bardzo kochać i nienawidzić ? Pomyślałaś rzucając w ścianę poduszką.
W końcu wstałaś z łóżka. Musiałaś pokazać Mu że jesteś silna, że wcale nie cierpisz z Jego powodu, że Go nie potrzebujesz. Co było nieprawdą. Nie wyobrażałaś sobie bez Niego świata. W ciąż nie mogłaś pojąć jak to jest w ogóle możliwe. Delikatnie obandażowałaś świeżo pocięty nadgarstek.  Przebrałaś się w świeże ciuchy i po raz pierwszy od dwóch tygodni uczesałaś włosy. Nie miałaś siły na rzeczy takie jak malowanie się czy nakładanie biżuterii. Byłaś wykończona. Czułaś się słaba. Prawie w ogóle przez ten czas nic nie jadłaś. Jedynie woda podtrzymuje cię przy życiu. W końcu ktoś zapukał do drzwi- to musiał być On. Twoich rodziców jak zwykle nie było w domu. Całe życie spędzali w pracy. Zbiegłaś zwiewnie po schodach, które nawet nie zaskrzypiały pod twoim ciężarem. Otworzyłaś drzwi. 


Z perspektywy Louisa. 

Przede mną stanął Anioł. Było dokładnie tak, jak bym umarł a Ona otworzyła wrota do drugiego świata, który nie był ziemią. Anioł stał przede mną wpatrując się dużymi oczami raz na mnie raz na totalnie zalanego Zayna, którego podtrzymywałem przed upadkiem. Jej ciemne duże oczy na chwilę się zaświeciły jednak natychmiast zgasły i były przepełnione smutkiem, tak jakby jeszcze nie tak dawno płakała. Włosy w lekkim nie ładzie jakby szczotka nie mogła ułożyć blond fal. Najpiękniejszy Anioł znów spojrzał na Zayna -swojego wybranka, a ciemne tęczówki jeszcze bardziej zgasły jeżeli to było jeszcze na tyle możliwe. Ujrzałem w jej wyrazie twarzy zawiedzenie a zarazem akceptacje tak jak by to było zupełnie normalne, że Jej chłopak jest w totalnym nieładzie. Szczupła i niezbyt wysoka dziewczyna wzdechnęła tylko.
-Hej … Jestem Louis, zająkałem się sam w to nie wierząc.
Czyżby samemu Louis'owi Tomlinsonowi najpewniejszemu chłopakowi siebie odebrało mowę ?!
-Tak wiem, odpowiedziała równie anielskim głosem lekko się  uśmiechając.
-Wiesz ? Spytałem wpatrując się w Nią jak w obrazek.
-Jasne, kto by nie znał takiego dowcipnisia jak ty, uśmiechnęła się jeszcze szerzej choć było widać przebijający się smutek.
-Wejdźcie, wskazała dłonią wnętrze domu.
Złapałem Zayna mocniej pod pachę po czym, pociągnąłem Go za sobą, był prawie nieprzytomny. Popatrzyłem na Nią niepewnie, nie wiedząc co zrobić z Zaynem.
-Zanieśmy go do sypialni, powiedziała po chwili zastanowienia.
Schody na górę były  nie lada wyzwaniem, jednak wykonaliśmy zadanie, Zayn od razu usnął.
-Napijesz się czegoś ? Zaproponowała drobna blondynka.
-Jasne, oddałbym wszystko za kawę, powiedziałem z uśmiechem.
Zostawiła mnie w salonie, by po chwili wrócić z dwoma kubkami gorącego napoju. Usiadła naprzeciw mnie na drugiej skórzanej sofie. Dom był duży, i drogo wyposażony. Po chwili sięgnęła po cukierniczkę, która stała na środku szklanego stolika, jej rękaw się podwinął. Na widok już zagojonych blizn przeszedł mnie dreszcz. Z niedowierzaniem patrzyłem na okaleczony nadgarstek nie mogąc oderwać wzroku. Dziewczyna zauważyła to po chwili i odstawiła jak oparzona szklaną cukierniczkę, by zasłonić rękawem bluzy to co chciała ukryć. Dlaczego taki Anioł chciałby się tak krzywdzić ? Do głowy przez cały czas napływała mi ta sama myśl.
-Zayn znowu zabalował, wyrwała mnie z zamyślenia Jej cudowny głos.
Cały czas patrzyła w podłogę, próbując ominąć mój wzrok.
-Nie wyglądasz na zdziwioną, odpowiedziałem nie wiedząc co mam Jej powiedzieć. Nie mogłem przecież ujawnić, że nakryłem go jak zdradza Ją z inną. Chociaż Ona zachowywała się tak jakby dobrze o tym wiedziała a przynajmniej podejrzewała.
-Po jakimś czasie można się przyzwyczaić do wszystkiego..., po raz pierwszy spojrzała mi prosto w oczy. Jej malinowe usta uśmiechnęły się do mnie tak jak bym to ja potrzebował pocieszenia, tak jakby to ze mnie życie wyciekło, tak jakbym to ja został skrzywdzony i zamknął się w sobie.
-Przepraszam wiem, że jestem nie zbyt towarzyska... -moje rozmyślania przerwał ponownie Jej kruchy głos.
-Nie przejmuj się, każdy ma swoje powody, a po za tym cisza jest piękna.
-Też tak uważam, odpowiedziała z lekkim uśmiechem. 


                                                                           *************** 
Kochany pamiętniku,
Poznałam wyjątkowego Chłopaka. Rozmawialiśmy przez bardzo długo. On jedyny potrafił wykrzesać ze mnie więcej, niż dwa słowa. On jedyny oprócz Zayna, potrafił mnie rozśmieszyć. Rozmawialiśmy bardzo długo, aż w końcu usnął na kanapie. Siedzę teraz naprzeciwko Niego i patrzę na Jego piękną twarz. Zayn wrócił zalany. W rzeczywistości serce mi pękło. Louis Go przyprowadził. Choć są już zespołem od roku, poznałam Go dopiero dziś. Jeszcze nigdy z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało. Wiem, że Louis coś przede mną ukrywa. Coś z Zaynem... Domyślam się o co chodzi, jednak może to głupie, ale nie chce wiedzieć czy to na pewno to. Czasami lepiej żyć otoczoną słodkimi kłamstwami. Przynajmniej tak nie boli.
 

niedziela, 15 lipca 2012

Nie wierz we wszystko plastiką. Część 5 ( Ostatnia )

No i nareszcie zbliżamy się do końca tej historii :) Dziękuje wszystkim którzy komentowali na blogu jak i na twitterze. To dzięki wam blog jeszcze nie został usunięty ! Co do tego imagina nie jestem z niego zbyt zadowolona. Pisałam go dosyć dawno jako opowiadanie, dopiero kilka dni temu przerobiłam go na imagina :) Co dalej z blogiem ? To pytanie kieruje do was. Chcecie żebym dalej dodawała na niego imaginy ? Mam nadzieje że ostatnia część się wam spodoba i skomentujecie ! Bardzo mi na tym zależy :D


5

Następnego ranka a raczej południa, bo tak puzno się obudziliście, byliście po raz pierwszy tak naprawdę szczęśliwi i wypoczęci.
-Kocham cię, nie wiem jak mogłem być taki głupi, szepną Harry, przyglądając ci się.
-Isobell to już taka jędza, zawsze dostaje tego czego chce,  odszeptałaś.
-To i tak mnie nie tłumaczy, a wczoraj wieczorem nie zle mnie nastraszyłaś mówiąc że to już koniec, powiedział pół głosem.
Uśmiechnęłaś się do niego smutno.
-Kocham cię szepnęłaś jedynie.
-Ja ciebie bardziej, odpowiedział chłopak.
-Nieprawda
-Prawda
-Nie!
-Tak !
Sprzeczaliście się tak przez wieki, żadne nie dało za wygraną, aż w końcu któreś z was przerwało znów namiętnie się całując.
-Chodźmy popływać, szepnęłaś odrywając się od niego.
-Tylko bez tej wydry, dodałaś.
-Bez, dodał Harry z uśmiechem.
-A teraz tak na poważnie, powiedziałaś.
-Teraz jest moment na twój wybór.
-Wiem że to złe stawiać kogokolwiek w takiej sytuacji, ale muszę zawahałaś się.
-Co takiego ? Zapytał zdziwiony.
-Wybieraj albo ona albo ja, rzuciłaś szybko spuszczając wzrok.
-Jak byś nie znała odpowiedzi, Harry od razu do ciebie podszedł mocno cię przytulając.
-Oczywiście że ty, Zawsze będziesz tylko ty !
Wzdychnęłaś, już uspokojona i szczęśliwa. Może w końcu będzie dobrze.
Po nie tak długim czasie byliście już gotowi by wyjść na puzne śniadanie do restauracji która znajdowała się w hotelu. Chłopaki już tam byli siedzieli z pełnymi talerzami. Byli dziwnie cicho i nie wyglądali jak by byli w dobrych humorach. Co całkowicie do nich nie pasowało. Dopiero teraz zauważyłaś że Isobell też tam siedzi, i to rozwiało wszystkie pytania.
-Chłopaki siadacie z nami ?! Zawołałaś do nich nie chcąc zbliżać się ani o krok bliżej tej jędzy.
Chłopaki na twój widok od razu się rozpromienieli, i bez wahanie wzięli swoje talerze i usiedli razem z tobą i Harrym, zostawiając Isobell samą.
-Ta jędza się wprosiła, mrukną niezadowolony Niall.
-Odchrząknęłaś niespokojnie, spoglądają na Liama.
-Liam… zaczęłaś nie pewnie.
Chłopak od razu na ciebie spojrzał.
-Przepraszam za wczoraj, nie wiem co we mnie wstąpiło.
Przy stole zapadła niezręczna cisza, nikt nie miał odwagi się odezwać. Wiedziałaś jak musi się teraz czuć Harry, ale wiedziała też że tą sprawę trzeba wyjaśnić.
-Każdy ma gorsze dni, opowiedział Liam po czym uśmiechną się do ciebie delikatnie.
-Przepraszam ze to akurat ty trafiłeś się jako ofiara tego złego dnia, powiedziałaś cicho.
-Spokojnie, wszystko zostało wybaczone, zaśmiał się.
Resztę dnia minęła fantastycznie. Nie było słychać o żadnych goniących was mediach, nie aż tak dużo ludzi was rozpoznało. Cały dzień bawiliście się w basenach po czym przenieśliście się nad morze z daleka od Isobell. Śmiałaś się widząc jej skwaszoną twarz na widok jak wszyscy świetnie się bawią a ona stoi sama jak palec. Ma to na co sobie zasłużyła pomyślałaś znów namiętnie całując swojego chłopaka.
Nareszcie nadszedł wieczór, wszyscy się szykowali do imprezy która miała się odbyć w hotelu.
-Gotowa ? Krzykną zniecierpliwiony Harry.
-Jeszcze chwilę, odkrzyknęłaś, wsadzając w uszy duże czarne kolczyki w kształcie kwiatów.
Twoje brązowe za ramiona włosy perfekcyjnie proste, dziś nadzwyczajnie pięknie się układały. Miałaś na sobie krótką błękitną sukienkę bez ramię czek, a twój dekolt zdobił naszyjnik z drobnych czarnych koralików. Na nogach miałaś czarne szpilki na nie zbyt długich obcasach. Harry nie mogą się doczekać wszedł do sypialni, przyglądając ci się.
-Wyglądasz pięknie, szepną stając za tobą i łapiąc w tali. Po chwili złożył delikatny pocałunek na twojej szyi..
-Dzięki, szepnęłaś po czym uśmiechnęła się do dużego lustra, Harry równie odwzajemnił swój uśmiech.
-Gotowa ? Zapytał.
-Tak, odpowiedziałaś po czym złapałaś go za rękę i ruszyliście na dół, skąd już dochodziły dźwięki przytłumionej muzyki.
Od razu zauważyliście popisujących się chłopaków którzy gromadzili wokoło  siebie zainteresowanie swoimi wygibasami.
-Dołączcie ! Krzykną w waszym kierunku Louis gdy tylko was zauważył.
-Może puzniej, odkrzykną Harry.
-Tańczymy ? Zapytał.
-Jasne, odpowiedziałaś po czym pociągnęłaś go za sobą w tłum podskakujących do rytmu młodzieży.
Wydawało się że przetańczyli już tak pół nocy, byliście szczęśliwi i nic nie wyglądało na to żeby ktokolwiek to szczęście mógł wam odebrać. Po Isobell nie było ani śladu. Ty i Harry całkowicie zapomnieliście o jej istnieniu. Wreszcie dyskotekowa muzyka się skończyła a zaczęła wolna i spokojna.
Ty i Harry objęliście się z uśmiechem po czym zaczęliście powoli poruszać w rytmie spokojnej muzyki.
-Kocham cię, szepną jej po raz setny.
-Ja ciebie też, odpowiedziałaś tuląc się do niego jeszcze mocniej.
Resztę tańca przemilczeliście wtuleni w siebie.W końcu wolna piosenka się skończyła i znów wróciła ta skoczna a reflektory na nowo oślepiały.
-Pójdę zamówić drinki powiedział Harry.
-Super, poczekam na zewnątrz.
-Po oddycham Świerzym powietrzem, dodałaś.
-Gdy tylko znalazłaś się na zewnątrz z daleka zauważyłaś znajomą postać.
Po chwili już się odwracałaś by zawrócić, to Isobell stała tam w samotności.
-Czekaj ! Krzyknęła władczo.
-Przeciwko sobie jednak zatrzymałaś się, by wysłuchać co ta suka ma ci do powiedzenia.
-Czego chcesz ? Zapytałaś gniewnie.
-Powiem ci prawdę.
-Albo raczej pokaże, bo mi nie uwierzysz, powiedziała już po chwili grzebiąc w nie wielkiej torebce, całej w cekiny.
Już po chwili wyciągnęła w twoim kierunku jakąś kopertę.
-Co to ? Zapytałaś bez zainteresowania.
-Zobacz sama.
Wzięłaś niepewnie od niej kopertę po czym powoli ją otworzyłaś wyciągając z niej jakiś plik zdjęć.Choć było ciemno, światła latarni wystarczyły, by widzieć co na nich jest.
Na pierwszy Harry przytulał Isobell, na drugim ich twarze zbliżały się do pocałunku na trzecim się całowali na czwartym Harry był bez koszulki i znów całował Isobell.
-Przez cały ten czas kiedy ci mówił ze musi jechać nagrywać płytę, albo musi jechać na spotkanie, kłamał. Cały czas był ze mną. Powiedział że jak ci o tym powie zerwie ze mną więc trzymywała to w tajemnicy, dodała widocznie zadowolona z siebie.
-No ale skoro teraz mnie nienawidzi, to mogę ci wszystko powiedzieć, dodała.
Ręce ci się trzęsły coraz bardziej a łzy gromadziły w oczach. Co zdjęcie dochodziło między nimi do czegoś więcej. Bezwładnie wypuściła zdjęcia z rąk patrząc prosto w oczy Isobell.
-Jak mogłaś ?! Szepnęłaś zrozpaczona, trzęsącym się głosem.
-Och to on pierwszy wyszedł z propozycją ja się tylko zgodziłam, odpowiedziała z diabelskim uśmieszkiem Isobell.
Odwróciłaś się na pięcie po czym zaczęłaś biec z powrotem do hotelu.
-Fotoshopie kocham cię, szepnęła do siebie Isobell po czym roześmiała się.
Ty jak w amoku popędziłaś z powrotem na imprezę. Przy okazji minęłaś zdziwionego Harrego który próbował cię zatrzymać ale ty go odepchnęła, zdziwiony chłopak przyglądał ci się.
Nie miałaś problemu by znaleźć  sobie kogoś to tańca. Od razu zaczęłaś z nim tańczyć wyzywająco, kątem oka zauważyła ze zszokowany Harry obserwuje was z kąta Sali. W końcu  przywarłaś do przystojnego Australijczyka i pocałowała go namiętnie, wciąż widząc jak Harry się na nią gapi a puzniej szybkim krokiem wychodzi z imprezy.
Zemsta bywa słodka pomyślałaś odpychając od siebie zdziwionego przystojniaka, po czy i ty wyszłaś z imprezy i jak najszybciej pobiegłaś do swojego pokoju by się spakować i wracać do domu. Nie miałaś tu namyśli Londynu. Wracała do Polski, do swojego prawdziwego domu. Gdzie byli twoi rodzice i całe życie.  Już nigdy nie miała zamiaru widzieć Harrego Styelsa na żywo. Będziesz jedynie tęsknić za chłopakami. Cały czas płakałaś rzucając ciuchami po pokoju, i tym co tylko wpadło jej w ręce. Po czym bezwładnie oparłaś się na ścianę osuwając się na niej, by płakać z całych sił.

Kilka dni puzniej.
Czy to koniec epickiej miłości !?, Kto staną im na drodze !?, Czy to znaczy powrót Larrego !? Głosiły nagłówki wszystkich młodzieżowych gazet i nie tylko. Minęło tak nie długo, a media już wiedziały. Na każdy ten nagłówek znałaś odpowiedz. Bo nic nie wskazywało na to żeby było jak dawniej. To już nigdy nie wróci, tylko czemu musiało być ci aż tak trudno się z tym pogodzić ?  Przecież nienawidziłaś go za to co ci zrobił !Czas leczy rany powtarzają ci wszyscy,  lecz dobrze wiesz że czas tylko przyzwyczaja do bólu.

Kilka lat puzniej.
Życie (T.I), Harrego a nawet Isobell nigdy już nie było takie samo, i nic nie wskazywało żeby mieli być tacy jak dawniej. Minęło już kilka lat a niebyło dnia żeby o sobie nie myśleli. Tęsknili. A tęsknota odbierała część ich. (T.I) nadal myślała że Harry ją zdradził, A Harry był pewien że pomiędzy (T.I) a tym Australijczykiem  doszło do czegoś więcej . Jednak pomimo tego już po kilku dniach sobie wybaczyli i jedyne czego pragnęli to żeby jedno z nich odnalazło drugie. Niestety tak się nie stało. Każde z nich myślało że to drugie jest szczęśliwe i już dawno o nim zapomniało układając sobie życie na nowo. Chociaż wydawało by się że Isobell wygrała wcale tak nie było. Ona też coś straciła. Harrego. Wiedziała że nie ma u niego żadnych szans bo to (T.I) była jego prawdziwą miłością. Ale najważniejsze co straciła to przyjaciela. Harry nigdy już nie był taki sam. Jednak Isobell nigdy nie przyznała się co zrobiła. Bała się że Harry jedyna osoba która tak naprawdę ją akceptowała odwróci się od niej całkowicie. Chociaż już nigdy się nie spotkali, zawsze tkwiła w nich nadzieje że kiedyś się jeszcze zobaczą. Oddali by niemal wszystko by tak się stało.

Notka

Jeśli chcecie być informowani o nowych imaginach napiszcie na twitterze !  @1DMyLifeXxxx

Nie wierz we wszystko plastiką, Część 4

Dzięki za komentarze, choć podejrzewam że dodały je tylko 2 różne osoby. To przed ostatnia część tego imagina, mam nadzieje że wiecej z was go przeczyta. Mam nadzieje że skomentujecie bo wejsc jest naprawdę dużo a komentarze pozostawiają nie liczni :/


Obudziły cię donośnie płukania do drzwi, które nie miały zamiaru ustać. Rozczochrana, zapłakana i przygnębiona wstałaś ledwo przytomna by otworzyć drzwi. Jeśli to znów Isobell to ją rozszarpie pomyślała. Jednak okazało się że to chłopacy. Byli tam we czwórkę, brakowało tam tylko Harrego który pewnie przebywał z Isobell.
-Hej jesteśmy pogotowiem ratunkowym, zakomunikował wesoło Niall.
Uśmiechnęłaś się na tyle ile mogła wymuszonym uśmiechem.
-Wiemy co się stało i że na pewno się tu zadręczasz, zresztą widać to po twoim wyglądzie, powiedział Liam.
-A więc przyszliśmy by cię zabrać na basen, dodał wesoło Zayn.
-Jest naprawdę ogromny, dodał z fascynacją Louis.
-I mają pełno stojaków z  żarciem, dodał z wielkimi oczami Niall.
Pomimo woli zaśmiała się.
-To miło z waszej strony, ale nie dam rady dzisiaj wyjść, i nie chcę psuć nikomu nastroju swoją smętnością, szepnęłaś ciągnąc nosem po czym obtarłaś łzy rękawem długiej bluzy.
-Problem w tym, że nam się nie mówi nie, i nie masz wyjścia, zaśmiał się Louis.
-Nie mogę zaprzeczyłaś ponownie, Mam wielkiego sińca pod okiem.
-Chłopaki włączamy plan B, zakomędorował Niall.
-Plan B ? Zdziwiłaś się.
-Wynoszenie cię siłą, Odpowiedział z szerokim uśmiechem Liam.
-O nie, nie, dajcie mi pięć minut zaraz będę gotowa, powiedziałaś po czy pobiegła do łazienki aby się przebrać i doprowadzić do porządku.
-Tak myślałem, zaśmiał się Liam.
Chłopaki jak zwykle w dobrych humorach rozsiedli się w salonie czekając na ciebie.
-Wow, działo się tu, gwizdną Zayn, patrząc na potłuczone szkła, nadal przewrócony stolik i niewielką szafkę.
-Stary, gdybyśmy tu nie przyszli na czas, obie by się zabiły nawzajem, odpowiedział Louis.
-A Harry nadal siedzi z tą pokraką, skwitował Niall.
-Dobrze wiedzieć, odpowiedziałaś gdyż w tym samym czasie weszłaś do salonu który przypominał pobojowisko.
W pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza.
Następnym razem ugryz się w język, pomyślał niespokojnie blondyn.
-Super wyglądasz, z komplementował  Zayn.
Miałaś na sobie lekką krótką sukienkę. Białą w niebieskie kwiatki z niewielkim dekoltem. Naszczęście sińca udało ci się zakryć nie zliczoną ilością podrów.
-Dzięki.
-To co idziemy ? Zapytałaś niepewnie.
-Jasne, odpowiedzieli niemal chórem kierując się na zewnątrz.
Chłopaki mieli na sobie krótkie szorty i krótkie rękawki. Ciebie non stop napływała tylko jedna myśl w stylu, Ale przystojniaki, przy czym uśmiechałaś się do siebie. Gdy tylko doszliście na zewnątrz hotelu gdzie znajdowała się ogromna przestrzeń, dostałaś olśnienia. Było przepięknie. Dwa ogromne baseny w nie określonym kształcie pełno leżaków gdzie wylegiwały się ludzie. W dodatku piękne Fontany, co było chyba największą atrakcją tego miejsca.
-Wow pięknie, byłaś jedynie tyle w stanie wyjąkać.
-Widzisz mówiłem ci, powiedział dumny z siebie Louis tak jak by to on stworzył to miejsce.
Zaśmiałaś się jedynie.
-Pływamy, czy się opalamy ? Zapytał Liam.
-Jemy, odpowiedział zadowolony Niall.
-To ty idz zamówić drinki a my znajdziemy wolne leżaki, powiedział Zayn po czym ruszyli by znaleźć wolne miejsce.
Jednak to co zobaczyłaś,  na chwilę cię sparaliżowało. Stanęłaś jak zkamieniała. A chłopaki razem z tobą.  Twoja krew zaczęła powoli się mrozić by na nowo wybuchnąć gniewem. Lecz po chwili te uczucia minęły. Poczuła obojętność. Nadal wpatrywała się w śmiejących się Harrego I Isobell. Harry smarował jej plecy nie bezpiecznie nisko.
-No proszę, powiedziałaś, tak że Harry cię usłyszał i jak oparzony zabrał ręce od Isobell.
Ty jednak była w amoku, chociaż wydawało ci się że jesteś najspokojniejszym człowiekiem na świecie, wydawało ci się że nie obchodzi cię to ale w rzeczywistości cała się trzęsłaś ze złości. Nie postrzeżenie złapałaś chłopaka który stał tuż obok ciebie a pech chciał że to akurat trafiło na Liama, Przyciągnęłaś go do siebie po czym z zemsty na Harrym pocałowałaś go namiętnie. Liam na początku chciał ci się wyrwać, jednak potem dał za wygraną.
Po długim czasie wreszcie oderwałaś się od niego, a było to tylko dlatego by zaczerpnąć powietrza. Roześmiałaś się na widok zszokowanej miny Harrego. Wyglądał tak jak by ktoś mu dał w twarz.
-Co to miało być ?! Wybuchną wściekły Harry.
-Zemsta, powiedziałaś słodkim głosikiem, po czym zawróciłaś by wrócić do hotelu.
Udawałaś twardą ale na dłuższe granie nie miała siły już czuła jak w oczach stają ci łzy.
-No najlepiej po prostu uciec ! Krzykną za tobą.
Ty po tych słowach stanęłaś i bez zastanowienia wróciła się tylko po ty by z całej siły pchnąć Harrego który stał na brzegu basenu, tak aby do niego wpadł.
Już z cieknącymi łzami przepchnęłaś się miedzy z szokowanymi chłopakami byle tylko wejść do hotelu.
-(T.I) poczekaj ! Zawołało za tobą  kilka głosów.
Jednak ty nie miałaś zamiaru się zatrzymać, chciałaś stąd uciec, już na zawsze zamknąć się w pokoju i odseparować od całego świata.
Zdążyłaś uciec chłopakom i zamknąć się zanim ci zaczęli walić w drwi i krzyczeć żebyś otworzyła.  Pomału zaczęła się bać że je wyważą. Szybko pobiegła do sypialni nakrywając głowę poduszką. Po długim czasie tuczenia się w drzwi wreszcie ustały. Z ulgą ściągnęłas z głowy poduszką po czym wróciła do swojego płakania, i rozmyślania.
Puznym wieczorem pukanie znów rozległo się za drzwiami, tym razem cichsze i spokojniejsze. Długo się wahała czy otworzyć , w końcu jednak stwierdziłaś że kiedyś będziesz musiała otworzyć. Powoli wstała i ruszyła w kierunku dochodzącego pukania. Przed drzwiami stał zasmucony Harry.
-Jeżeli przyszedłeś żeby się kłócić to wynoś się stąd, od razu powiedziałaś nawet nie czekając na jego słowa.
-Mogę wejść ? Zapytał spokojnym tonem.
W jego pięknych oczach można było dojrzeć smutek i rozczarowanie.Po chwili wahania niepewnie otworzyłaś szczerzej drzwi na znak żeby wszedł.
-Dzięki, szepną.
-Przyszedłem żeby cię przeprosić, powiedział pół głosem, tak jak by nie był w stanie normalnie mówić.
-Chyba pomyliłeś sobie mnie z kimś innym, zakpiłś.
-Przecież to ja ośmieszałam Isobell i o mało jej nie zabiłam ! powiedziałaś podniesionym głosem, nie panując nad sobą.
-Przepraszam, tak bardzo przepraszam że ci nie wierzyłem, szepną zrozpaczony patrząc ci prosto w oczy, po czym złapał cię za dłoń.
Sama się zdziwiłaś czemu nie próbujesz się wyrwać.
-Rozmawiałem z chłopakami, zaczął niepewnie Harry.
-Wszystko mi powiedzieli, jaka jest naprawdę, szepną.
-Kolejny raz uwierzyłeś komuś innemu niż mi, szepnęłaś drżącym głosem.
-Nie, nie poczekaj, zaczął panicznie błagać cię Harry.
-Ja… ja nie wiem co we mnie wstąpiło ! Nie wiem dlaczego byłem w nią tak zapatrzony !
-To już nie ważne, szepnęłaś.
-To koniec, z nami koniec, dodałaś ze łzami w oczach.
-Nie błagam cię ! Powiedział podniesionym głosem z paniką na twarzy.
-Nie mogę być z kimś kto mi nie ufa !
-Już ci ufam ! Przepraszam, powiedział spanikowany łapiąc cię za dłonie.
-Daj mi spokój, szepnęłaś próbuj mu się wyrwać.
-(T.I)błagam cię nie rób mi tego ! To nie koniec, nie może być !
-Ja już nie umiem z tobą być, powiedziałaś pół głosem
Harry popatrzyła na ciebie zrozpaczony przez łzy.
-Nie rób mi tego, ja cię kocham.
-Nie po tym…
Nie dokończyłaś gdyż Harry miękie usta Harrego dotknęły twoich, co dziwo nie zaprzeczałaś. Podobało ci się.
Po chwili byliście zajęci tylko i wyłącznie sobą. To nie był dziki seks w stylu takim który odbył się tuż po imprezie w tamten wieczór. Ciuchy nie były wyrozrywane. Wszystko działo się powoli. Najpierw namiętne pocałunki które schodziły coraz niżej po szyi i ramionach, puzniej ściągnięte powoli ciuchu. Następnie następna tura pocałunków. Było wspaniale.


Hmm, wszystko kończy się ładnie pięknie. Jednak zapewniam was że Isobell będzie miała jeszcze swoją akcje :]

sobota, 14 lipca 2012

Nie wierz we wszystko plastiką. Część 3

3 Komentarze ! Dziekuję ! Robi się coraz lepiej, aby tylko tak dalej !! :)


Po kilku minutach wreszcie zaczęto wypuszczać pasażerów. Gdy tylko drzwi samolotu się otwarły buchną w was australijski klimat. Przede wszystkim niemiłosierne gorąco.
-Jak tam droga ? Zapytał wesoło Harry.
-Było mega ! Nareszcie poznałam prawdziwą siebie ! Odpowiedziałaś podekscytowana.
-Ciebie nawet nie zapytam, uśmiechnęłaś się ironicznie po czym minęłaś go idąc na przód.
-Nie bądź taka ! zawołał za tobą Harry.
-To nie ja puszczam się z moimi kolegami, odpowiedziałaś mu.
-O czyli chodzi o to że jesteś zazdrosna !?
-Nawet mi się nie śni !
Wasza rozmowa przeistaczała się w coraz bardziej nerwową kłótnie. Chłopaki przyglądali się temu ze zdziwieniem i zmartwieniem jedynie Isobell uśmiechała się do siebie, z zadowoleniem.
-Ejjj przestańcie ! Przerwał wam Niall.
-Nie psujcie wakacji, dodał po chwili.
-Niall to nie wakacje my się tu ukrywamy, powiedział Zayn głosem wypłukanym z emocji.
-A co wy na to jak znajdziemy jakiś hotel ?
-Koniecznie z basenem dodał Louis.
-W takim razie znajdźmy taksówki, podsumował Liam.
-Wsiadam z wami, od razu powiedziałaś patrząc na Louisa i Liama.
Wiedziałaś że sprawisz tym przykrość Harremu, ale właśnie o to chodziło. Musi cię stracić by docenić i wziąć twoją stronę a nie Isobell.
W końcu zamówili taksówki. Ty, Louis i Liam wsiedli do jednej pozostali do drugiej.
-Nienawidzę, tego plastika, prychnęłaś gniewnie..
-A kto lubi, opowiedział Louis.
Resztę drogi przemilczałaś, wyglądając jedynie przez okno na piękne widoki. Znajdowali się gdzieś na obrzeżach gdyż nie tak dawno mijaliści plażę. Wreszcie dojechaliście na miejsce, pozostali byli już czekając na waszą trójkę.
-Wy się porozglądajcie, a ja zamówię pokoje zaproponowałaś.
Nie miałaś ochoty ani chwili dłużej spędzić z Isobell.
-Pójdę z tobą, zaproponował Harry.
-Zostań, Isobell na pewno potrzebuję pomocy z nasmarowaniem pleców, rzuciłaś po czym ruszyła do recepcji.
Hotel wydawał się ogromny i nowoczesny. Hol gdzie znajdowała się recepcja wydawał się przeogromny. Pełno tam było ludzi, i siedzeń, wyglądało to trochę jak poczekalnia. Za szklanymi ścianami  było widać było restaurację, a po drugiej stronie na zewnątrz ogromne baseny które widocznie należały do hotelu.poprosiłaś o osobny apartament dla siebie i osobny dla każdego chłopaka, uśmiechnęła się diabelskim uśmieszkiem gdy wynajmował wspólny pokój dla Harrego i Isobell.Rzuciłaś blond recepcjonistce tradycyjne dziękuję i dowiedzenia po czym ruszyłaś do roześmianych jak zwykle chłopaków.
-To jaki mamy pokój ? Zapytał ze słodkim uśmiechem Harry.
Ty jednak zignorowała jego pytanie po czym przeszła do rozdawania kart.
W końcu zostało ci w ręce dwie karty.
-Ta jest dla was, wręczyłaś uprzejmie kartę Isobell.
-Miłej zabawy, rzuciła po czym zaczęła iść do windy.
-Czekaj ale jak to ?! Zatrzymał cię zdezoriętowany Harry.
-Ja mam osobny pokój, odpowiedziałaś, z sarkastycznym uśmieszkiem.
-Oszalałaś ?! Mam z nią mieszkać w jednym apartamencie ?
-Skoro tak za nią tęskniłeś, to teraz nadszedł czas żeby zacieśnić więzy, opowiedziała spokojnym głosem, po czym znów ruszyła do winy.
-To było wredne ! Krzykną za tobą Harry.
Po czym skierował się do chłopaków którzy nie mogli przestać się śmiać.
-A wy z czego się śmiejecie ?! Rzucił gniewnie.
-Stary, jesteś idiotą, Zamiast pilnować swojej dziewczyny to uganiasz się za ta jędzą, opowiedział Louis.
Harry rozglądną się nie spokojnie za Isobell, lecz ona nie usłyszała słów Louisa, była w recepcji wyjaśniając tą sprawę.
-Nie znacie jej ! Rzucił nadal gniewnie.
-Znamy i to lepiej niż ci się wydaje, odpowiedział Niall który już zajadał się jakimś batonem.
Harry zacisną pięści. Był zły na nich wszystkich. To jak mówią o Isobell i jak ją traktują. Co ona im do cholery zrobiła ?!
-Lepiej wracaj do (T.I) i ją przeproś za nim będzie za puzno, doradził mu Louis.
-Ja mam ją przepraszać ?! Po tym jak potraktowała Isobell ?! Oburzył się Harry.
-Nie wiesz co mówisz stary ! Nie znasz tej wydry z takiej strony co my, powiedział Zayn.
-Odwalcie się od niej ! Krzykną przyciągając tym uwagę wszystkich wokół.
Po czym szybkim krokiem ruszył w stronę windy.
W tym czasie ty, rzuciłaś się na łóżko w swojej dużej sypialni. Było mięciutkie i duże. Mogła byś już nigdy nie wstawać. Twój apartament zawierał mega duży salon, dużą sypialnie, i sporą łazienkę, No i balkon na który można było wyjść sypialnią. Było wspaniale. Miałaś ochotę przesiedzieć tu ten cały czas zdala od Isobell, i patrzenia jak łasi się do Harrego. A ten idiota nie widzi że to wredny plastik.Po chwili jednak usłyszała pukanie do swoich drzwi, była pewna że to Harry, a jego najmniej miałaś ochotę widzieć. Jednak pukanie nie ustawało. W końcu ociężale wstała i otworzyła. Przed drzwiami ujrzałaś wysoka dziewczynę o czarnych włosach, która była pewna siebie i własnej plastikowości.
-Isobell, wzdychnełaś, opierając się o drzwi.
-Czego chcesz ? Zapytałaś niemiły tonem.
-Harry chce żebym z tobą pogadała i żebyśmy doszły do porozumienia, rzuciła przy tym wywracając oczami.
-Nie chce mi się z tobą gadać, odpowiedziałaś po czym miałaś już zamykać drzwi ale Isobell je przytrzymała.
-Ale ja chcę, opowiedziała dumnym głosem po czym pchnęła cię by wejść do środka.
-Proszę, proszę nasza suka wychodzi z nory, rzuciłaś gniewnie zamykając za nią drzwi.
-Powiedzmy, odpowiedziała wchodząc do salonu i się rozglądając, jak by była u siebie.
-Wow, ale tupet, skomentowałaś.
-Och dziękuję, opowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
Aż się skrzywiłaś.
-Przyszłam tu tylko żeby ci zakomunikować że Harry nie będzie chodził z taką dziwką jak ty, i żebyś trzymała się od niego z daleka !
-O kto to mówi, zaśmiałaś się.
-Co kol wiek teraz nie zrobisz on połkną już mój haczyk. Uważa że jestem nie winą ofiarą was wszystkich, i zawsze będzie po mojej stronie.
-Do czasu, tipsiaro, rzuciłaś rozgniewana do potęgi.
-Tak czy inaczej Harry jest mój.
To było już dla ciebie za dużo. Te wszystkie słowa tylko doładowywały cię porcjami następnej energi i adrenaliny. Czuła że teraz może zrobić wszystko. Czuła że nawet teraz gdyby ktoś kazał ci latać zrobiła byś to. W jeden sekundzie stałaś już przed zdziwioną twoim zachowaniem Isobell po czym najmocniej jak potrafiła złapałaś ją za włosy przy okazji wyrywając jej kępkę. Isobell zadarła się w niebo głosy.
-Ty suko ! Krzyknęła rzucając się na ciebie.
-Już po chwili leżałyście na podłodze tarmosząc się nawzajem i wydzierając.
-Ty suko Harry zaraz zobaczy ile jesteś warta ! Krzyknęła  Isobell.
-Zamknij się sztuczna poczwaro !
-Ty idiotko złaz ze mnie ! Znów zadarł się Isobell.
-Nigdy ! Odkrzyknęłaś, wciąż ciągnąc ją za włosy i szarpiąc za ubrania.
Jednak Isobell  już po chwili odzyskała panowanie nad sobą i to teraz ona był nad tobą.
Izobell dała ci mocny cios w twarz, aż z twoich usta poleciała strużka krwi.
-Ty idotko ! Krzyknęłaś, czując nie mały ból.
Z całych sił odepchnęłaś  ją od siebie kolanami aż ta upadła naprzeciw ciebie.
Nie tracąc czasu szybko się podniosłaś, lecz Isobell była równie szybka i rzuciła tobą o ścianę.
wylądowałś na jakiejś półce  z wazonami i szklanymi ozdobami, wszystko upadło na podłogę robiąc ogromny hałas przy okazji tucząc się w drobny mak.
-Wredna zdzira, krzyknęłaś ponownie tym razem to ty pchnełaś Isobell o ścianę a ta z hukiem o nią uderzyła aż na chwilę upadła przymykając oczy z bólu.
Jednak nie zajęło jej długo by oprzytomnieć, i już po chwili powaliła cię gdyż stałaś do niej tyłem i zmierzała do drzwi wyjściowych.
-Zostaw ! Pisnęłaś, tracąc równowagę.
Isobell już wymierzała ci cios w twarz kiedy w pokoju zjawili się chłopcy odciągając od ciebie rozwścieczoną Isobell.
Niall, Liam i Zayn, całymi siłami odciągali ją wrzeszczącą i przeklinającą.
Ty z bólem głowy leżałaś bezwładnie na podłodze, nadal zszokowana, jakie obroty nabrała ta szarpanina.
Wreszcie wyprowadzili ją z pokoju. A przy tobie klęczeli zaniepokojeni Harry i Louis.
-Jezu co tu się stało ? Zapytał poruszony Harry.
-Walka suk, mruknęłaś  powoli siadając.
-Nic ci nie jest ? Dopytywał się Harry.
-Żyję, mruknęłaś.
-Mówiłem że ta twoja Isobell to wariatka, rzucił Louis.
Harry nie odpowiedział, pomagając ci wstać..
-Louis nawet nie próbuj, przekona się o tym jak będzie za puzno, powiedziałaś  obcierając strużkę krwi która nadal ciekła ci z ust.
-Właśnie widzę, mrukną niezadowolony Louis.
-Może chociaż wyjaśnijmy to co się stało zanim zaczniemy kogokolwiek obwiniać, zaproponował spokojnie Harry.
-Stary nie widziałeś co tu się dzieje !? Ta dziwka próbowała zabić twoją dziewczynę a ty mówisz o wyjaśnieniu sprawy ! Wydarł się Louis.
-Proszę was wyjdziecie stąd, powiedziałaś cichym głosem.
-Ale (T.I)… Zaczął Harry.
-Wyjdźcie ! Krzyknęłaś patrząc mu prosto w oczy przez łzy.
Harry, i Louis posłusznie wyszli. A ty zamknęłaś za nimi drzwi po czym rzuciła się na łóżko głośno płacząc w poduszkę która tłumiła dźwięki.
Czułaś się taka samotna. Nie miałaś tak naprawdę nikogo. Przyjaciele już dawno się od ciebie odwrócili gdy tylko zaczęłaś spotykać się z gwiazdą. Powiedzieli że nie chcą być częścią tego plastikowego mediowego świata. A ty ich perfekcyjnie rozumiałaś. Ty też nie chciała, ale dla miłości byłaś wstanie się poświęcić. Tylko jaka to miłość skoro Harry ufa swojej przyjaciółce z dzieciństwa bardziej niż tobie ? Już nie było tak jak dawniej. On nie ufał tobie a ty jemu. Ale co się stało ? Przecież byliście razem od roku.
Po tych myślach zaczęłaś płakać jeszcze bardziej, jeżeli to w ogóle było możliwe. Przykryłaś się kołdrą i zaczęłaś myśleć na zmianę płacząc w swoim kłąbku smutku. Na dodatek potwornie bolała cię głowa po uderzeniu nią w ścianę Nawet nie zauważyła kiedy usnęłaś.