czwartek, 12 lipca 2012

Nie wierz we wszystko plastiką. Część 1

Dziękuję za chociaż jeden komentarz ! Jednak jeżeli nadal będzie tak cienko, to wątpie czy coś będzie z tego bloga :/ Aż taki kiepski ? Teraz dodaje pierwszą część imaginu który będzie się składał z kilku części. Mam nadzieje że się wam spodoba, i przede wszystkim skomentujecie. Bo od ostatniego dodania imaginu było ponad 300 wejść a komentarz pozostawiła tylko jedna osoba. Jeżeli chcecie dalsze części tego imaginu komentujcie !



Czy to koniec epickiej miłości !, Kto staną im na drodze !, Czy to znaczy powrót Larrego ! Głosiły nagłówki wszystkich młodzieżowych gazet i nie tylko. Minęło tak nie długo, a media już wiedziały. Na każdy ten nagłówek znałaś odpowiedz. Bo nic nie wskazywało na to żeby było jak dawniej. To już nigdy nie wróci, tylko czemu musiało być ci aż tak trudno się z tym pogodzić ? Czas leczy rany powtarzają ci bliscy. Lecz ty dobrze wiem że czas tylko przyzwyczaja do bólu.
Kilka dni wcześniej.

Londyńskimi ulicami, chwiejnym krokiem przemierzała młoda para, obejmując się. Byli głośni jak każda dzisiejsza młodzież. Nie mogli się powstrzymać od ciągłych chichotów i krzyków, tym bardziej że byli mocno wstawieni. Non stop potykaliście się na zmianę namiętnie całując. W domu szykowała się nie zła zabawa. Ty nie wysoka brunetka, ledwo trzymałaś się na nogach, jedynie twój chłopak równie wstawiony, pomagał pokonywać następne uliczki. Cały czas napadał was ataki śmiechu.
-Chłopaki nie będą zadowoleni, ledwo wydusiłaś przez śmiech.
-To nie ich sprawa, to nie są moi starzy, wydusił tym razem chłopak.
Światła latarni dawały dość jasny blask, lecz nie wystarczyły. Wy i tak wiecznie wpadali ście na płoty i krzaki, co jeszcze bardziej napawało was głupawką.
Ledwo doszliście do domu chłopaka, a już wpadliście na ścianę namiętnie się całując.
-A co z twoją rodzinką ? mruknęłaś z zadowoleniem.
-Nie ma ich, pojechali na weekend do …
-Nawet nie pamiętam, roześmiał się jak otumaniony.
-O to znaczy że mamy zabawę do białego rana, a nawet dłużej, krzyknęłaś z zachwytem po czym to ty pchnęła chłopaka na ścianę.
-Wow, spokojnie,  zaśmiał się.
Nie traciliście nawet czasu na pocałunki, w dzikim tępię zdarliście z siebie ciuchy, które już nie nadawały się do użytku. Nadal było słychać jak poprute guziki tłukły się o podłogę. Jakimś cudem weszliście po schodach o mało nie łamiąc przy tym barierek, po czym wtargnelisciedo sypialni chłopaka, namiętnie się całując. Upadliście ciężko na łóżko. Nie minęła nawet minuta a bielizna też z was zniknęła.
Obudziło was głośne trąbienie samochodu, które dochodziło z zewnątrz. Obudziłaś się nie spokojnie, gdyż trąbienie nie ustawało. Przy oknie stał Harry, nakładający szybko na siebie czarne jeansy.
-To chłopaki musimy szybko z tond uciekać, wydusił , szybko podchodząc do ciebie by pomóc ci wstać wstać.
Strasznie bolała cię głowa. Wczoraj musieliście nie źle za imprezować. Nie wiedziałaś co się dzieje i co odbiło Harremu, po co tak wcześnie wstawać !
-Musimy uciekać ! Wczoraj ktoś nam zrobił zdjęcia, Media mogą być tu lada moment ! Niemal krzykną rozbudzając cię na dobre.
-Ale jak to ? Wydusiłaś robiąc szersze oczy.
-Puzniej ci wszystko wyjaśnię a teraz ubieraj się i spakuj najpotrzebniejsze rzeczy !
Po kilku minutach biegania jak szaleni po domu byliście już gotowi.
-Szybciej chłopaki już czekają ! Ciągle pospieszał cię Harry.
-Gdzie w ogóle jedziemy ? Krzyknęłś z pierwszego piętra.
-Jak najdalej stąd, odkrzykną chłopak.
Harry nie mogą się już doczekać wbiegł na górę po czym złapał cię za nadgarstek i niemal ciągną za sobą na dół.
Przed domem czekała na was nie oczekiwana niespodzianka. Niewielki tłum fotoreporterów już tam na was czekał z kamerami i mikrofonami. Zaczeliście biec w kierunku samochodu z chłopakami gdyż coraz więcej żądnych krwi reporterów się zjeżdżało.
-Co się wczoraj działo ?! Czy to prawda że zniszczyliście wczorajszą imprezę !? Jak bardzo byliście pijani ! Co to za bójka ?! Przez cały czas były wykrzykiwane pytania.
-Harry, Harry ! To twoja dziewczyna ! Krzyczała niziutka blondynka, o wysokim głosie.
Coraz większy tłum reporterów zaczął was gonić, Harry obiją cię ramieniem, przedzierając się przez tłum. W końcu przez stoczoną walkę dobiegliście do samochodu, Od razu ruszyliście z piskiem opon.
Harry, i ty siedzieliście na tylnych siedzenia, z przodu jedynie widocznie zdenerwowani Zayn i Louis.
-A gdzie reszta ? Sapną zdyszany Harry.
-Tuż przed nami, odpowiedział gniewnie Zayn.
-Co wy do cholery sobie myśleliście ?! Nagle wybuchł, nie mogąc się powstrzymać.
-Zayn, my się upiliśmy, odpowiedział niepewnie Harry.
-Wiesz do czego doprowadziliście !? Wiesz jaki teraz wybuchnie skandal w mediach !
-Zayn, przepraszamy odezwała się dziewczyna.
-Wasze przepraszam nic nie zmieni, niemal warkną z nerwów.
-Ejj czy to nie czasami działka Liama, Pouczanie nas i uczenie jak być odpowiedzialnym  ?! Odpowiedział tak samo Harry.
-Hej uspokójmy się i pomyślmy co dalej, próbował załagodzić sytuacje Louis.
-Co dalej ?! To chyba jasne że musimy stąd spieprzać jak najdalej, znów odezwał się Zayn tym razem już spokojniej.
-Nie mogę wyjechać ! Co ze studiami ! Niemal pisnęłaś.
-Teraz to twój najmniejszy problem kochana, odpowiedział ci słodko Louis.
-Nie martw się coś się wymyśli, uspokoił cię Harry po czym lekko przytulił.
- Pomału stawały ci łzy w oczach. Wszystko zepsułaś na własne życzenie. Po co do cholery tyle piłaś ! Co będzie teraz ? Co ze studiami ? Co powiedzą twoi rodzice ? Pozwolili zamieszkać ci w Londynie tylko dlatego żebyś poszła na lepsze studia, a teraz co ? Jak tylko się dowiedzą że uciekłaś z miasta, od razu będą ci kazać wracać do domu, do Polski.
-Hej tylko nie płacz, nie chciałem… Zaczął Zayn.
-Spokojnie to nie twoja wina, zawdzięczam to sama sobie.
-Na pewno nie będzie tak zle, odezwał się Louis.
-Jak na razie jedziemy na lotnisko, a stamtąd lecimy do Australi.
-Zajmie im trochę czasu zanim nas tam znajdą, powiedział Zayn.
-Przecież Australia jest na drugim końcu kuli ziemskiej, pomyślałaś zrozpaczona, mocniej wtulając się w swojego chłopaka.
-Hej(T.I ), twoi starzy nawet się nie dowiedzą, przeczekamy tam kilka dni i wrócimy jak trochę media się uspokoją, pocieszył cię Harry.
-Po co oni w ogóle nas atakują co na imprezę nie można iść ? Zwrócił się do chłopaków.
-Stary żartujesz chyba ? Prychną Louis.
-Chyba nie chcesz powiedzieć że byliście tak zalani że nie pamiętasz ? Zaśmiał się ponownie.
Długa chwila ciszy wyjaśniała wszystko.
Ani chłopak ani ty nie pamiętaliście wydarzeń z zeszłej nocy. Aż przeszły cie ciarki co to mogło być. Żeby to tylko nie doszło do Polski modliła się. Rodzice by cię chyba zabili, albo dali szlaban na całe życie.
-Stary, zdemolowałeś cały bar, zacząłeś tłuc  wszelkie zapasy alkoholu jakie tylko mieli, puzniej rzucałeś się na kogo popadanie, ledwo cię powstrzymywaliśmy.
-A ty nie byłaś lepsza(T.I), dodał Louis.
-Co… co zrobiłam zająknęłaś się nie pewnie.
-Najpierw tańczyłaś z kim popadnie a puzniej też zaczęłaś bić jakąś laskę która przystawiała się do twojego chłopaka.
-Boże… szepnęłaś zakrywając twarz w rękawach.
Już nawet nie próbowałaś powstrzymać łez. To był twój koniec rodzice się na pewno dowiedzą. Jedynym plusem był to że miała 18 lat i prawnie jest dorosła.
Po chwili poczułaś jak Harry gładzi cię po plecach.
-Spokojnie, to wszystko minie, szepną tak jak by sam w to wierzył.
-Puzniej was szukaliśmy, ale zwialiście kontynuował Louis.
-Harry dał mu szybki znak żeby się zamkną ze względu na załamaną ciebie.
-No ale na pewno nie jest tak zle, dodał szybko ze sztucznym uśmiechem.
Po jakiejś godzinnie drogi w ciszy, dojechaliście wreszcie na lotnisko. Ani jedno z was się nie odezwało. Wszyscy byli zbyt przygnębieni, i poruszeni tym całym wydarzeniem. Każde z was na najwyższych obrotach myślało co będzie dalej. Media przecież tak szybko nie zapomną. Będziecie tak musieli uciekać całe życie ?
Zayn zaczął krążyć po ogromnym parkingu szukając wolnego miejsca co wcale nie było łatwe.
Wreszcie jednak znalazł miejsce po czym szybko zaczęliście zmierzać do wielkiego budynku na rozprawę.
Po długiej chwili w czwórkę wreszcie znaleźliście odpowiednią kolejkę gdzie czekali na was Niall, Liam… i jeszcze ktoś.
Dopiero teraz rozpoznała wysoką, długo nogą dziewczynę o czarnych włosach do ramion. Od razu stanęła jak sparaliżowana kilka metrów od nich.
Harry spojrzał an ciebie ze zdziwieniem.
-Co jest ?
-Co ta wydra tu robi ! Szepnęłaś za złoszczona odciągając go jeszcze kilka kroków dalej.

2 komentarze:

  1. zapowiada się ciekawie :D czekam na resztę :) mogłabyś informować mnie o kolejnych częściach na tt ? @_Kama_K

    OdpowiedzUsuń