Dziękuję za wasz przemiłe
komentarze ! Nawet nie wiecie jak miło jest wiedzieć że komuś moje chore
fantazje się podobają ! Ta część jest przed ostatnia. Przepraszam od razu ze
jest taka krótka :/ Nastepna bedzie dluzsza ! Komentujcie !
Miesiąc później.
Kochany pamiętniku,
Jest dobrze, jest naprawdę dobrze. Sama nie wierzę, że właśnie tu to napisałam. Uśmiecham się. Swoją przyjaciółkę zwaną żyletką dawno wyrzuciłam, bezpowrotnie. Zayn się zmienił. Naprawdę mnie kocha. Cały wolny czas spędzamy razem. Koniec ze zdradami, kłamstwami czy piciem. Jedyne co boli to strata Louisa. Nadal mieszka po drugiej stronie ulicy jednak wydaje się jak by mieszkał na drugim końcu świata. Od kiedy wybaczyłam Zaynowi, nie odzywa się do mnie. Udaje, że mnie nie zna. Nawet nie wyobrażam sobie jak musi mnie nienawidzić. Strata najlepszego przyjaciela boli. Bardzo boli.
Nagle usłyszałaś krzyki, przed domem. Był już wieczór, jedynie światły lamp pozwoliły ci zobaczyć co się dzieje. Wyjrzałaś niepewnie przez okno. To Zayn i Louis szarpali się krzycząc. Od razu zeskoczyłaś z łóżka biegnąc na dół co drugi schodek. Natychmiast wybiegłaś na zewnątrz.
Chłopaki nadal się szarpali, Louis uderzył Zayna w twarz, gdyż ten nie zdążył wyminąć ciosu.
-Stop ! Przestańcie ! Zaczęłaś krzyczeć biegnąc w ich kierunku.
Chłopaki na twój widok przestali, oboje patrzyli na ciebie. Zayn od razu zaczął iść w twoją stronę.
-Nawet go nie słuchaj, zaczął mulat łapiąc cię za rękę i ciągnąc w stronę domu.
-Co ?! Ale o co chodzi ?! Zayn puszczaj ! Wyrwałaś się chłopakowi.
-Co się stało ?!
-Twój ideał znów poszedł w tango, zaszydził Louis patrząc prosto na Zayna.
Twoje serce zaczęło walić jak oszalałe, by po chwili znów pęknąć. Zatrzęsłaś się, Zayn podszedł do ciebie podtrzymując cię. Nagle poczułaś się taka mała i słaba. Jakby każdy mógł cie krzywdzić a ty nie mogłaś na to nic poradzić. Jakby to twoim przeznaczeniem miało być ciągłe bycie ofiarom. Po chwili odzyskałaś równowagę.
-Puszczaj ! -Krzyknęłaś, sama się dziwiąc ile siły było w tym jednym słowie. Odstąpiłaś krok od chłopaka patrząc prosto na niego.
-W dupę wsadź to swoje "na zawsze razem"- powiedziałaś silnym i dobitnym głosem po czym odwróciłaś się w stronę Louisa. Od razu do niego podeszłaś a on przytulił cię do siebie. Nawet nie zauważyłaś kiedy zaczęłaś płakać.
-Ććc, już po wszystkim -szepnął po czym zaczął gdzieś z tobą iść. Zabrał cię do swojego domu.
-On znów to zrobił, przecież obiecał -zaczęłaś mówić pół głosem, zmęczona tym wszystkim.
-Nie zmienisz kogoś w jeden dzień z kogoś kim jest całe życie, szepną chłopak prowadząc do sypialni. Nawet nie zaprzeczałaś, nie miałaś siły. Chłopak pomógł ci się położyć.
-Ty mnie nie opuścisz prawda ? szepnęłaś nadal popłakując.
Louis popatrzył na ciebie zasmucony po czym położy się obok ciebie.
- Będę z tobą dopóki będziesz mnie potrzebować -odpowiedział, cicho tuląc cię do siebie. Od razu uderzył cię jego przyjemy zapach wody toaletowej.
-Czyli kiedyś zostawisz -szepnęłaś czując jak serce znów ci się łamie na tysiąc kawałeczków.
-Przepraszam, odszepną jedynie.
-Spokojnie Louis, przynajmniej ty jedyny nie obiecujesz czegoś czego zamiaru spełnić nie masz.
-Będzie dobrze, jestem tu, nie zawsze będzie tak źle, pocieszał cię chłopak.
-Wierzysz mi prawda ? -Zapytał nadal szeptem.
-Tak. -Skłamałaś, po czym usnęłaś
śliczny szkoda że krótki :( ale mam nadzieję że jutro będzie długi i jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńfajnie :D
OdpowiedzUsuńTwój blog jest jednym z moich ulubionych:) Podziwiam Twój talent. Jestem ciekawa ile masz lat, bo piszesz bardzo dojrzale
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM