piątek, 1 czerwca 2012

Imagin 4


Blog miał być usunięty, jednak koleżanka doradziła żebym dodała jeszcze jeden imagin. Jedynie dwa komentarze wpłynęły i to w dodatku na twitterze :/ Proszę zostawcie za sobą ślad na blogu, bo widzę że wyświetleń jest wiele. Inaczej usuwam bloga. Wszytko zależy od was. Ostatni raz próbuję.


- Kocham cię, wyszeptał czule na ciebie spoglądając.
- Ja ciebie też Louis, odpowiedziałaś patrząc wprost te jego szaro błękitne oczy. Najpiękniejsze jakie były.
- Nie chce cię stracić, jesteś wszystkim czym mam, szepną ponowie chłopak.
- Nie stracisz, bo choć nie wiem jak będę daleko, ja nigdy o tobie nie zapomnę, będę z tobą, odszeptałaś a w twoich oczach zagościły łzy.
- Ja też nigdy o tobie nie zapomnę, i zrobię wszystko bym mógł cię jeszcze zobaczyć.

- Oczywiscie że tak, odszeptałaś choć sama nie wierzyłaś w te słowa, po czym wtuliłaś się w niego, pociągając nosem.
- Już czas by jechać, zauważyłaś niechętnie.
Chłopak popatrzył na ciebie szklanymi oczami trzymając za dłoń, tak jak by nie chciał dać ci odejść.
-To był najpiękniejszy miesiąc mojego życia, szepną.
-I mojego, ale życie i ta cała rzeczywistość jest okrutna, i nadszedł czas by wrócić to rzeczywistości. Ledwo udało ci się wypowiedzieć te słowa gdyż miałaś ochotę zanieść się głośnym płaczem. Lecz resztkami sił powstrzymałaś się od tego. Nie chciałaś jeszcze bardziej dołować Louisa. Już dość oboje cierpieliście. Musieliście się rozstać, po miesiącu wspólnie spędzonych wakacji. To właśnie tu w Londynie go poznałaś. Chłopaka którego pokochałaś tak mocno a on ciebie. Ale oboje mieliście jedynie 17 lat i musiałaś wracać do Polski z rodzicami, gdyż nie byłaś pełnoletnia i nie mogłaś z nim zostać.
- Weź to, szepnęłaś odpinając z swojej szyi łańcuszek który nosiłaś przy sobie całe życie.
- Będziesz mógł mieć przy sobie część mnie która będzie ci o mnie przypominała, szepnęłaś wręczając mu łańcuszek z niewielką zawieszką.
- Nic nie musi mi o tobie przypominać, ja nigdy o tobie nie zapomnę, szepną biorąc od ciebie łańcuszek po czym to on ściągną swoją ulubioną plecionkę ze swojego nadgarstka.
- Teraz oboje zawsze będziemy razem, szepnęłaś przez łzy.
- Obiecuję ci że odnajdę cię, szepną po czym pocałował namiętnym pocałunkiem. To było wasze pożegnanie.

2 lata puzniej.
Co noc ze łzami w oczach wspominałaś wasze wspólnie spędzone wakacje. Te wszystkie piękne chwile które minęły i nigdy nie wrócą. Oglądałaś te same zdjęcia w kółka i głupie filmiki które nagrywaliście na żarty.Nigdy nie spodziewałaś się tego że będziesz patrzeć na nie przez łzy. To jedyne co ci po nim zostało. Oczywiście pomijając plecionkę którą ci dał. Od tamtej pory ciągle nosisz ja na swoim nadgarstku. Byłaś ciekawa czy on nadal ma twój łańcuszek. Tęskniłaś za nim jak nie wiem co. Lecz nie mogłaś nic na to poradzić. Co było piękne to minęło, jak zresztą wszystko w życiu. Nic nie trwa wiecznie. Dziś miałaś kolejny wieczór z seri mam depresję, i nigdy nie przestanę go kochać. Od tamtej pory nic ci się nie udawało. Zawalałaś szkołę, przyjaciele cię zostawili, a rodzice nie dawali sobie już z tobą rady. Zawaliłaś wszelkie możliwe egzaminy, bo jedynie on był ci w głowie. Pomimo tego co ci obiecał nie dotrzymał słowa. Nie odnalazł cię. Pewnie w ogóle o tobie zapomniał. Zresztą po co taka gwiazda jak on miał by sobie zaprzątać głowę taką dziewczyną jak ty. Jutro był twój wyjazd do Londynu. Miałaś zamieszkać z ciotką, która załatwiła ci już prace w Milke shake city. Nie wiedziałaś czy dasz rady mieszkać w mieście w którym przeżyłaś swoją wielką pełną bólu miłość, ale musiałaś na siebie zarabiać, skoro nie chciało ci się uczyć. Jak zwykle ze łzami w oczach usnęłaś, jutro czekał cię długi dzień. Wcześnie rano, obudził cię budzik. Była dopiero 5.00. Nie zgrabnym ruchem wyłączyłaś go, znów padając na łóżko. Jednak wiedziałaś że jeśli teraz nie wstaniesz spuznisz się na samolot. Ociągle poszłaś do łazienki by wziąć prysznic i ubrać się w świeże ciuchy. Nie zwracałaś uwagi w co się ubierasz czy jak czeszesz. Ostatnimi czasy nie zwracałaś uwagi na takie rzeczy. Dużo spraw straciło dla ciebie jaki kol wiek sens. Rodzicom trudno było się z tobą rozstać i pożegnać. Jednak nie mieli innego wyboru. Myśleli że pobyt w Anglii i ciężka praca przywróci cię na nogi. A ty miałaś wrażenie że wręcz przeciwnie. Na lotnisko pojechałaś taksówką gdyż nie lubiłaś długich pożegnań. Dołowały cię jak nic innego. Twoje ostatnie pożegnanie z chłopakiem było już nie odwracalne, na zawsze. Odprawa trwała aż dwie godziny, a lot niecałe trzy. Na lotnisku czekała na ciebie ciotka. Ucieszyła się na twój widok choć ledwo cię rozpoznała. Nie zbyt dobrze się znałyście. Można powiedzieć że była dla ciebie obcą osobą, pomimo że byliście rodziną. Udawałaś że równie cieszysz się na jej widok, choć kiepsko ci to wychodziło. Po 30 minutach byłyście już pod jej domem. Ogromna posesja z dużym domem. Nie wiedziałaś nawet że twoja ciotka ma tyle kasy. Z tyłu domu była nawet fontanna.  Dostałaś jeden z licznych pokojów. Był piękny. Cały w twoim ulubionym kolorze. Jutro miałaś zaczynać pracę. Byłaś tak wykończona że od razu poszłaś spać, nie czekając na kolację. Następnego ranka spuzniłaś się do pracy. Nie był to dobry początek. Szefowa powiedziała że odetnie ci to z pensji, i już nigdy więcej ma się to nie powtórzyć. Nie obeszło się także od jej ciętych uwag byś wykrzesała z siebie więcej entuzjazmu co do klientów i zawsze była uśmiechnięta. Z trudem ci do przychodziło lecz jednak próbowałaś przystosować się do zasad. Klientów przychodziło coraz więcej, nawet nie zauważyłaś kiedy do lokalu wszedł tak ci znany chłopak. Na jego widok serce na chwilę przestało bić. Po czym o mało nie wyskoczyło. Ręce ci się zaczęły trząść. Był trzeci w kolejce. Za niedługo będziesz musiała go obsłużyć. To był Louis Tomilson a tuż na nim Niall. Nie wiedziałaś co robić. Zaczęłaś tak panikować że przez przypadek wylałaś shakea na podłogę. Ludzie zaczęli ci się przyglądać razem Louisem. Miałaś ochotę stamtąd uciec a najlepiej zapaść się pod ziemię. Nie mogłaś znieść jego wzroku na sobie. Lecz chłopak nie reagował. Czyżby cię nie poznał ? Możliwe w końcu minęły aż dwa lata a ty bardzo się zmieniłaś.
- Ja to posprzątam, a ty obsługuj dalej, powiedziała dziewczyna która też nie od dawana tu pracowała.
Teraz była pora Louisa by złożył zamówienie.
-Jak mogę pomóc ? Za jąkałaś się z nerwów.
Chłopak z uśmiechem popatrzył na ciebie po czym złożył zamówienie. Prawie nic się nie zmienił. Jak zwykle wesoły, atrakcyjny brunet o oczach pełnych radości, i szczęścia.
Nie wiedziałaś jakim cudem, ale wbiłaś to na kasę po czym dałaś mu to o co cię poprosił. Cały czas ci się przyglądał z uśmiechem i zaciekawieniem.
-Trudny dzień ? Zapytał biorąc od ciebie zamówienie.
-Mój pierwszy, odpowiedziałaś już trochę spokojniej.
-Trzymaj się, z czasem będzie łatwiej, rzucił z uśmiechem po czym poszedł do stolika który zają Niall.
Teraz miałaś pewność że Louis cię nie poznał. Z jednej strony czułaś ulgę z drugiej byłaś zawiedzona. Widocznie on za tobą nie tęsknił tak jak ty za nim, nadal miał to swoje radosne poczucie humoru i dobre wibracje.
Kawiarnia powoli pustoszała. Większość którzy zamawiali shaki od razu wychodzili na zewnątrz. Zauważyłaś że Louis i Niall non stop z zainteresowaniem ci się przyglądają, szepcząc coś do siebie. Znałaś dobrze chłopaków z 1D. Louis was poznał a oni zawsze wam kibicowali. Wreszcie chłopak wstał jak zwykle z uroczym uśmiechem, który od razu odwzajemniałaś po czym zapłacił za zamówienie.
-Hej przepraszam ale musze zapytać, zaczą niepewnie.
-Czy ja cie skądś znam ? Te oczy i ten uśmiech, są mi takie znajome.
-Nie sądzę, odpowiedziałaś po chwili wahania po czym znów obdarowałaś go uśmiechem.
-Ale jestem pewien…
-Zresztą nie ważne, przepraszam, powiedział po czym od szedł do wyjścia razem z Niallem.
Zauważyłaś że Niall przez chwilę przygląda ci się trochę zmartwiony lecz po chwili dogonił Louisa.
Boże ty idiotko! Zchejtałaś się w myślach. Chociaż z drugiej strony co byś mu niby powiedziała ? Hej to ja (T.I.) Pamiętasz mnie jeszcze ? Bo ja ciebie nigdy nie przestałam kochać i myślę o tobie dniami i nocami jak idiotka.Żadne z wyjść nie było dobre.Po niedługim czasie ich wyjścia do kawiarni wbiegł Niall rozglądając się za tobą, Chłopak widocznie się spieszył od razu do ciebie podszedł.
- Hej (T.i.) Powiedział przyglądając ci się uważnie.
Popatrzyłaś na niego zszokowana, musiałaś wyglądać śmiesznie, gdyż dopiero po długim czasie skapnęłaś się że wytrzeszczasz na niego oczy a twoje usta są otwarte.
- Ty pamiętasz, szepnęłaś z niedowierzeniem.
- Na początku nie byłem pewien, ale obserwowałem cię jeszcze Louis powiedział ze skądś cie kojarzy, wyznał chłopak.
- Hej słuchaj, musisz mu powiedzieć, dodał szybko.
- Niall ja nie mogę, odpowiedziałaś chicho.
- (T.I) Ty nie wiesz co on przeżywa !
- Jakoś nie wyglądał na za łamanego, odpowiedziałaś krzywiąc się.
- Pozory mylą, powiedz mu albo ja to będę musiał zrobić,  dodał poważnym tonem po czym ruszył do wyjścia.
- Ale Niall ! Zawołałaś za nim, ale on się nie odwrócił.
- Super, pomyślałaś załamując ręce.
Kolejne monotonne dni spędziłaś w Milk shake city. Codziennie przychodziłaś tam z nadzieją, że wejdzie tam z tym swoim promiennym uśmiechem, a ty przez chwilę poczujesz szczęście, i ciepło w sercu. I w końcu tak się stało. Po kilku dniach odkąd go widziałaś, wszedł tam jak zwykle uśmiechnięty nic się nie zmienił przez te dwa lata. A ty tym razem nie bałaś się. Nie wylałaś shakea. Ręce cię się nie trzęsły. Nie panikowałaś w jaki sposób powinnaś na niego spojrzeć jak sie uśmiechnąć jak obsłużyć. Znałaś Louisa bardzo dobrze. Nie lubiał być traktowany jak gwiazda. Zawsze chciał być zwykłym chłopakiem. Byłaś szczęśliwa na jego widok. Jedynie serce zaczęło szybciej bić ze szczęścia. Chłopak od razu skierował się w twoim kierunku.  Ach te oczy Louisa, nic się nie zmieniły pomyślałaś rozmarzona.
-Hej, rzucił wesoło.
-Hej, odpowiedziałaś promiennie się uśmiechając.
-Hura, tym razem nie wylałaś shakea ! Zaśmaił się wesoło.
-Ojj było blisko, odpowiedziałaś mu z uśmiechem.
-A tak wogóle to wpędziłaś mojego przyjeciela Nialla w depresje.
-Doprawdy ? Udałaś że cię to nie zdziwiło i grałaś w stylu poker face.
-Cięgle mi o tobie przypomina, chyba wpadłaś mu w oko.
Serce zaczeło walić ci mocniej, przez chwilę już ci się wydawało że wie, jednak on tylko uśmiechał się.
-Nie wiesz co mówisz, zaśmiałaś sie nerwowo.
Louis przyjarzał ci się przez chwilę mrużąc oczy.
Chłopak złożył zamówienie, tym razem zamawiając tylko shakea gdyż był sam.
-Hej, ta sprawa przez dni nie daje mi spokoju, zaczą na nowo wypatrując twojej reakcji.
- Jaka sprawa ? Udałaś że nie wiesz o co chodzi.
- Jestem pewien że skądś cie znam, jedynie mam dziurę i nie wiem kim jesteś.
- Jest dużo dziewczyn podobnych do mnie, zbyłaś go tą odpowiedzią.
-Nie, ty jesteś wyjątkowa , inna. Ten najpiękniejszy uśmiech na świecie, oczy i poczucie humoru.
-Popatrzyłaś na niego zdziwiona.
-Jestem pewna że z kimś mnie pomyliłeś, powiedziałaś po czym wręczyłaś mu resztę.
Chłopak od razu złapał cie za nadgarstek gdyż rękaw ci się pod winą, a akurat na tym nadgarstku nosiłaś jego plecionkę. To po mnie pomyślałaś.
Chłopak popatrzył na ciebie wielkimi zdziwionymi oczami. Ty jedynie spuściłaś wzrok.
- (T.I) Szepną z niedowierzeniem, nadal nie puszczając twojej ręki.
Chłopak znów powrócił do dokładnego oglądanie plecionki na twoim nadgarstku.
Po czym znów spojrzał na ciebie, jak zagubione dziecko.
- Sądze że będzie lepiej jak stąd pójdziesz, szepnęłaś czując jak łzy zbierają ci się w oczach.
-Co ?! Nie ! Zaprzeczył nagle odzyskując świadomość.
-O mój Boże tyle minęło ! Niemal krzykną przyciągając tym uwagę ludzi w lokalu.
Wyszarpnęłaś swój nadgarstek z jego uścisku.
-Louis idz już z tond, szepnęłaś, obcierając pojedynczą łzę.
-Nie, tym razem nie dam ci odejść, zaprzeczył głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Louis co ty mówisz ! Nie chce cie znać wynoś się z tond ! Krzyknęłaś zdenerwowana.
Chłopak widocznie zdziwił się twoim zachowaniem.
-Czemu tak mówisz ? Szepną przyglądając ci się.
-Od tamtej pory moje życie nie jest już normalne ! Wyrzucili mnie ze szkoły i teraz skończyłam jako sprzedawca shakeów!  Wszystko przez ciebie ! Ciekawe czy ty w ogóle o mnie pamiętałeś przez te całe dwa lata ! Wykrzyczałaś mu to prosto w twarz.
Louis, stał jak sparaliżowany po tych słowach. Wszyscy się na was gapili a ty płakałaś. Od razu wybiegłaś na zaplecze by zabrać swoje rzeczy i szybko stąd uciec. Na dworze było już ciemno. Jeszcze dobrze nie wyszłaś z lokalu gdy ktoś złapał cię w tali nie chcąc puścić, nie miałaś nawet czasu krzyknąć gdy ten ktoś zakrył ci usta dłonią.
- Ćććć, szepną ci do ucha, to tylko ja.
Od razu rozpoznałaś ten głos, To był Louis.
- Puszczaj mnie idioto ! Krzyknęłaś gdy zabrał swoją dłoń.
- Nie dopóki nie porozmawiamy, odpowiedział nadal cie nie puszczając ze swojego silnego uścisku.
-Puszczaj ! Jeszcze raz pisnęłaś wyrywając się mu, lecz to było na nic w końcu dałaś sobie spokój, on widząc to puścił cię, odwracając cię w swoją stronę, tym samym patrząc prosto w twoje załzawione oczy.
-Muszę iść, szepnęłaś próbując mu się na nowo wyrwać, lecz on nadal trzymał cię za nadgarstek.
- Porozmawiajmy, szepną patrząc na ciebie błagalnie.
- Nie mamy o czym, wszystko jest jasne, nawet nie wiesz jak, odpowiedziałaś.
-A może jednak nie ? Może są rzeczy o których nie wiesz, odpowiedział z przejęciem chłopak.
-Choć by nawet, nie chcę wiedzieć, to nic nie zmieni i tak muszę o tobie zapomnieć, odpowiedziałaś mu.
- Daj mi 5 minut, chcę ci powiedzieć, szepną chłopak.
Powoli podniosłaś głowę, patrząc mu prosto w oczy po długiej chwili nie pewności kiwnęłaś mu nieznacznie głową.
Chłopak od razu wzdychną z ulgi po czym powoli ruszyliście przed siebie.
-Nie raczyłeś odebrać telefonów, nie odpisywałeś a teraz oczekujesz nie wiadomo czego, rzuciłaś nie mogą się powstrzymać.
-Co ?! To nie tak ! To ty mnie zablokowałaś ! Nie mogłem do ciebie zadzwonić, gdyż zablokowałaś wszelkie połączenia z UK, nie odpisywałaś na żadne moje listy ! Pisałem zawsze jeden każdego tygodnie, mają nadzieję że w końcu na któryś z nich odpiszesz.
Stanęłaś jak wmurowana. Jego słowa ledwo do ciebie dochodziły. Chłopak popatrzył na ciebie a ty zaczęłaś wpatrywać się w niego z niedowierzeniem.
-Ja… ja nic nie dostałam, szepnęłaś zdezoriętowana.
-Twoi rodzice nigdy nas nie akceptowali, odpowiedział chłopak wciąż patrząc ci prosto w oczy.
- Myślisz że …
- Tak, tak właśnie myślę, odpowiedział.
-Przez cały czas myślałem że już o mnie zapomniałaś, znalazłaś sobie kogoś i jesteś z nim szczęśliwa.
- Chciałem cię szukać, przecież miałem twój adres, ale myślałem że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, Myślałem że potraktowałaś to tylko jako przygodę wakacyjną bez zobowiązań, i swoim nie odpisywaniem dajesz mi znać bym też tak zrobił, ale ja nie potrafiłem.
-Tak bardzo mi się brokowało, dodał gdyż ty nie mogłaś wydusić z siebie słowa.
-O Boże, szepnęłaś wreszcie, łzy ciekły ci już po policzkach.
-Tak bardzo tęskniłam, jęknęłaś mocno się w niego wtulając, on równie odwzajemnił uścisk. W jego oczach także zagościły łzy. Nie mogliście się od siebie odkleić tak bardzo cierpieliście przez ten cały czas, bez siebie.
- Tyle czasu zostało zmarnowanego, wyszeptałaś po długiej chwili patrząc mu prosto w oczy.
- Ważne że w końcu odnaleźliśmy się, odszeptał po czym namiętnie pocałował na tle nocy o pięknym księżycu w pełni.

6 komentarzy:

  1. *o* ale super!! Nie usuwaj bloga! plooooosę *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, ale pisz więcej z szczęśliwymi zakończeniami . ! ; ** NIE USUWAJ BLOOGA. !! ; ] xox.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super *___*
    masz nie usuwać bloga !! on jest zajebisty ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  4. TO JEST ZAJEBISTEE !!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski i prosze nie uduwaj bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  6. oooooooooooooo jakie słodkie!

    OdpowiedzUsuń